Dostałem pytanie, które mnie zaskoczyło. 🙂 Jak widzę siebie w przyszłości? Cóż, mógłbym odpowiedzieć klipem, który załączę poniżej. Pochodzi ze stajni Bloom, Borcuch, Możdżer – jeśli traficie na cokolwiek sygnowanego tymi nazwiskami to brać w ciemno i nie negocjować ceny, bo wartość dodana jest po prostu bezcenna. Mimo, że ciężko znaleźć fajnego Forda Capri, który przetrwa następne 20 lat, czyli tyle ile zakładam, że zostało mi do nicości, to rozglądam się dość mocno. Póki co na podwórku Manta wraz ze wspomnieniem Tiny Ruland jako Ushi w kultowym filmie lat 80tych sponsorowanym przez Opla oraz Tila Schweiger, mocno niedocenionego odtwórcy roli lokalnego kasanowy Bertiego. Kicz? Być może, ale z klasą, do której dzisiejsze “dzieła” kinematografii nigdy nie dokooptują. Na jednym mocno mi zależy – aby być fair wobec siebie i zanosi się, że to jedno do końca mi się uda.Jest kilka moim zdaniem ważnych zasad. Po pierwsze musisz ustalić Czytaj dalej „Me on the highway.”
Słodki koniec dnia.
Mam silną potrzebę poruszenia dwóch tematów. Pierwszy z nich to jeden z tysiąca, czyli wpis na forum racjonalisty człowieka posiadającego dużą wiedzę w zakresie fizyki teoretycznej, który prawdopodobnie pozwoli mi ruszyć do przodu w temacie determinizmu. Mimo że, hasła typu teoria Fali Pilotującej i teoria de Broglie’a-Bohma pchnęły w mój marazm poznawczy nowe siły, to nim popełnię na ten temat wpis, skupię się na doznaniu zmysłowym, którego byłem świadkiem kilka dni temu.
“Być mgłą, która nie wie czy jest jeszcze ziemią
czy może już chmurą
nie wie bo nie musi
nie wie
robi swoje
I nic innym do tego”.
Jarosław Mikołajewski /Maria Linde/
Na film Jacka Borcucha czekałem w napięciu kilka miesięcy wspominając genialny koncert Daniela Blooma w łódzkiej Wytwórni sprzed kilku lat, kiedy to korzystając z niezdecydowania innych widzów udało mi się zająć miejsce na kanapie pod samą sceną, co wyjątkowo przyczyniło się do odbioru genialnej twórczości kompozytora. Jedyną rysą na Słodkim Końcu Dnia jest obecność Szczepana Twardocha, który jawi mi się mocno niespójnie jako autor i twórca, ale być może to rodzaj uprzedzenia? Oby. Tak czy owak zgodnie z zasadą synchroniczności, którą opisałem w poprzednim felietonie pewne rzeczy spotykają nas, czy też robią wrażenie w odpowiednich momentach czegoś co zwiemy życiem, dlatego będąc pod wrażeniem owego obrazu w odniesieniu do miejsca i czasu w jakim się znajduję teraz, chciałbym ogłosić powstanie arcydzieła. Jeśli ktoś przypisze ten film promocji multi kulti to znaczy, że jest prostakiem. Najbardziej bolesny w tym życiu jest…podział. I to jest prawda. W zasadzie cała prawda, którą jednostki odkrywały już dawno. Choćby John Lennon. Wszystkie niemal problemy świata poza ostatecznymi, dla których nie ma rozwiązania biorą się z niedojrzałości ludzi. Czytaj dalej „Słodki koniec dnia.”