Nie patrz w górę.

Długo milczałem, więc w tej odsłonie mojej historii zebrało się sporo zaległości. Możne na rozruch spróbuję podjąć się napisania jeszcze jednej recenzji a mianowicie filmu wyprodukowanego przez Netflix a zatytułowanego “Nie patrz w górę”. Mam z nim trochę kłopot, bo można by go streścić jednym zdaniem – świetnie ukazany debilizm współczesności. No ale czy na pewno to właśnie współczesność jest debilna, czy to tylko masowy dostęp do sieci sprawił, że król stał się nagi i nagle jako ludzie myślący zdaliśmy sobie z tego sprawę? Nie wiem jak długo, ale jeśli ktoś nie widział tego obrazu, to niech zajrzy na CDA, póki co jest dostępny i to w wysokiej jakości.
Czytaj dalej „Nie patrz w górę.”

Sonata.

Dzisiejszy wpis będzie traktował o filmie, który oficjalnie jeszcze się nie ukazał, a który miałem przyjemność zobaczyć w moim ukochanym kinie. Sonata to znakomity obraz bazujący na autentycznych wydarzeniach i postaciach. Bohaterem filmu jest młody człowiek, który na skutek wrodzonych problemów zdrowotnych  boryka się z trudnościami życia w zamkniętym we własnej głowie świecie. Wspomnianym człowiekiem jest rodowity góral – Grzegorz Płonka. Zapraszam do zapoznania się z odczuciami jakie targały mną w czasie projekcji połączonej z mini recitalem głównego bohatera. Od kilku lat żaden film tak mocno mną nie wstrząsnął.

Czytaj dalej „Sonata.”

Jeden z lepszych filmów jakie widziałem.

Oczywiście w moim ukochanym kinie, natychmiast po tym jak je otworzono, czyli jakiś czas temu 🙂 Ale do sedna. Panowie – przegraliśmy z kretesem, a właściwie to zawsze byliśmy bez szans, nawet na tym krótkim odcinku czegoś tak ulotnego jak życie. Wartość waginy zawsze była dużo wyższa niż wartość penisa, wynika to wprost ze statystyki i praw natury, w których chodzi wyłącznie o efektywną reprodukcję a nie topnienie lodowców, efekt cieplarniany, czy fakt że ptaki duszą się torebkami z tworzywa sztucznego. Tych, których fiut jest bardziej wartościowy od waginy (bez okoliczności obocznych) jest parę procent populacji. To dlatego Żmiju zawsze znajdzie atrakcyjną kobietę, która wstawi mu zęby, otoczy opieką a nawet poprowadzi biznes wykorzystujący jego talent – to nie ma nic wspólnego z wyjątkowością w sensie ludzkim – podczas gdy na wskroś poukładany przeciętniak zdechnie samotnie pod płotem. To dlatego posiadacz apartamentu na Żoliborzu będzie zawsze lepszy od posiadacza mieszkania na Woli, nawet jeśli ten pierwszy jest zakredytowany pod korek, a drugi jest na swoim – liczy się wyłącznie projekcja, racjonalizacja i wyparcie, szczególnie wtedy, gdy w otoczeniu brak tego z tych kilku pożądanych procent. Jeśli nie masz na ryju, to jedną szansą dla ciebie jest taka właśnie Carey Mulligan, pod warunkiem, że uda ci się do niej zbliżyć – niestety, jest ich może z 3% społeczeństwa. Ja w każdym razie takiej nie spotkałem. Walczyć warto, bo to może być to, o czym marzy 90% męskiego stada.  Tak czy inaczej, analizując rzeczywistość warto próbować do końca, bo i tak nikt z nas nie wyjdzie stąd żywy. Do końca XX wieku naszą szansą był patriarchat, który nieco siłowo regulował dysproporcję w atrakcyjności, niestety wraz z rozwojem dostępu do wiedzy ten trik oparty na czystej manipulacji przestał działać, król stał się nagi a szala wartości w karuzeli matrymonialnej obnażona. Pamiętajmy, że widzimy przedstawienie, które nijak się ma do rzeczywistości. Przepraszam, że nie napiszę ani słowa o sednie zagadnienia, o którym traktuje film, ale uważam, że jest ono oczywiste – proszę nie odbierać tego jako marginalizację problemu, uważam że rola, którą przybrała Cassandra była na wskroś ludzka,  heroiczna i uzasadniona – mało tego, jest duża doza prawdopodobieństwa, że w takiej sytuacji zachowałbym się podobnie, oczywiście uwzględniając możliwości i działanie ze względu na płeć. Poza tym każdy myślący człowiek po obejrzeniu dojdzie do wniosku, że coś skończyło się na zawsze. Czy przyjdzie przywyknąć? Nie wiem. Ja jestem już dość stary i zmęczony życiem, nauczyłem się ze względu na koszty mentalne czerpać radość z życia na innej płaszczyźnie niż interakcje międzyludzkie. Z drugiej strony obserwuję swoich zstępnych jak doskonale radzą sobie na tym polu. Co prawda mieli dobrą szkołę, ale refleksja przychodzi wraz z wiekiem. Mnie też do niedawna wydawało się, że mogę wszystko, a dziś? Dziś stać mnie na to, aby realnie ocenić rzeczywistość.

Zapraszam na projekcję, obraz można znaleźć np na CDA.

PS: Fragment jest niepubliczny, więc może nie usuną, gdyby się nie odtwarzało dajcie znać, mam mirror na Rutube 😉 A no i nie pozwalajcie sobie pluć do kawy nawet jeśli jakaś kobieta szatkuje wam mózg swoją atrakcyjnością.

Świadek.

Jeden z lepszych filmów z udziałem Harrisona Forda, nie ze względu na trzymający w napięciu scenariusz czy wartką akcję, tylko uboczny przekaz jaki został przemycony przez Petera Weira. Również znakomita Kelly McGillis nie jest tym właściwym magnesem, który przyciąga mnie do tego obrazu, choć trzeba przyznać, że piękna kobieta potrafi na polu sensu życia zdziałać wiele. Co z tego skoro tak samo dużo może dać jak i w jednej chwili zabrać? Zatem, co jest tym fascynującym medium, które powoduje, że oglądam go po raz n-ty i nadal z zaciekawieniem połączonym z sentymentem? Czytaj dalej „Świadek.”

Kino Skoneckia vol I.

Od pewnego czasu myślę o dzieleniu się z nielicznymi, ale bardzo wyrobionymi czytelnikami filmami, które dość mocno odciskają się na mojej rzeczywistości. Zacznijmy może od serialu, który przypominałem sobie ostatnio, a który z dużą przyjemnością pochłaniałem jako nastolatek. Ludzie ukształtowani na takim kinie mają bardzo ciężko współcześnie ale jednocześnie stanowią pewną elitę pod względem percepcji rzeczywistości. Moi drodzy! Polecam siedmioodcinkowy serial Dorastanie. Takich przyjaźni, takiej wiary, takich kobiet dziś już nie ma, tym bardziej warto wspominać czas, który nas ukształtował. Boże jak ja się kochałem w Kasi Chrzanowskiej, szczególnie po jej debiucie w Żuraw i Czapla! Dlaczego uciekasz? I tak Cię dogonię. 🙂 Czytaj dalej „Kino Skoneckia vol I.”

Rafał Skonecki