Jako że organicznie nie znoszę tłumów to długi weekend majowy jest jednym z niewielu, jakie spędzam w Warszawie. Doświadczenie nie zawiodło, pusta stolica jest pięknym miejscem do życia. Pogoda dopisała więc postanowiłem spłynąć sobie Świdrem z Otwocka do Wisły i dalej do Warszawy. Jak postanowiłem, tak zrobiłem. Nie obyło się bez przygód, już po dotarciu w okolice plaży miejskiej w Otwocku okazało się, że zabrałem wszystkie graty poza pompką do Seawave-a xD Już miałem porzucić myśl, aby płynąć ale po chwili zastanowienia zapakowaliśmy się w samochód i jechane z powrotem. Przy drugim podejściu obeszło się bez niespodzianek, po pół godzinie zwodowałem kajak ciesząc się jak dziecko. Czytaj dalej „Sezon kajakowy otwarty :)”
Zamknąć za sobą drzwi.
W okolice Augustowa wybierałem się od kilku dobrych lat skrupulatnie zbierając w sieci informacje na temat scenografii do kultowych polskich filmów, takich jak Karate po Polsku, Lato leśnych ludzi, czy 07 Zgłoś się. Motorem sprawczym tego, że w końcu się tam wybrałem był I Zlot Miłośników serialu 07 Zgłoś się, który odbył się w kultowym dla mojego pokolenia ośrodku wczasowym Skowronek. Wystarczy wejść tylko na jego teren, aby od razu poczuć jak zupełnie inaczej i lepiej podchodzono kiedyś do wypoczynku. Duży zalesiony teren, rzadko rozstawione domki, budynek restauracji usytuowany praktycznie nad samym jeziorem Sajno, duże boisko do kosza w pobliżu plaży. Oczywiście standard zapewne nie przypasuje wielbicielom dubajskiego plastiku ale mnie to zwisa, bo jak powiedział Wielki Szu – nie każda chata tworzy dom. 🙂
Czytaj dalej „Zamknąć za sobą drzwi.”
Zabezpieczone: Wspomnienia palą mnie jak słońce.
Statkiem po trawie.
Od jakiegoś czasu nie znoszę codziennej jazdy samochodem. Owszem, zabawa na torze np w Jastrzębiu to co innego, ale użerania się z tłumem na trasach mam stanowczo dość. Korzystając z faktu, że nasze kochane koleje oferują coraz lepsze możliwości transportu dla rowerów organizuję sobie nieco dłuższe wycieczki vide ostatnio opisana pod szumnym tytułem Dwa Brzegi. W ten weekend wykonałem czysty spontan, co nie było proste bowiem większość miejsc w pociągach jest w ostatniej chwili…niedostępna. Wiem, nie tylko ja mam dość blachy z jednoczesną chęcią dotykania natury. W piątek zacząłem zastanawiać się co z weekendem i wówczas przypomniałem sobie, że zawsze chciałem odwiedzić….Kanał Elbląski i przepłynąć, czy też przejechać się statkiem przeciąganym po torach za pomocą lin. Jakoś do tej pory nie było okazji dotknąć blisko tego fenomenu XIX wiecznej techniki aż do minionej niedzieli. A warto, bo wrażenia wyjątkowe! Rozważałem różne możliwości dostania się do Pochylni Buczyniec. Co prawda kanał bierze swój początek w Ostródzie i świetnie nadaje się na spływ kajakiem aż do Bałtyku (plan na lato!) ale to właśnie przy wspomnianej pochylni mieści się punkt początkowy rejsu zwanego Szlakiem Starych Pochylni organizowanego przez pasjonatów czyli właścicieli “Bursztyna” (ciekawa jest historia powstania jednostki) – zainteresowanym polecam stronę:
Cztery z tysiąca.
Ostatnia eksplozja lata w tę zimową wiosnę popchnęła mnie mocno w góry. Jedna z moich miejscówek daje mi doskonałą bazę wypadową w Gorce, Beskid Wyspowy, Żywiecki i Tatry. Cztery z tysiąca to także tytuł znakomitej książki profesora Wojciecha Borzobohatego traktującej o leśnych ludziach, takich co biegli przez las dziesięć kilometrów z pełnym oporządzeniem, aby pomóc sąsiadom. Cztery z tysiąca to także Julo czyli męski blues jak śpiewał niezapomniany Andrzej Zaucha. Cztery z tysiąca to także cztery szczyty, które zaliczyłem dzień po dniu napawając się słońcem, słuchając śpiewu ptaków, obserwując przyrodę a także trochę wspominając, ale tylko ociupinkę 😉 Generalnie idziemy do przodu, pod górę, po kamieniach, leśnych duktach i dolinach. Bo kluczem jest nie cel a droga.