Czy leci z nami pilot?

4 lipca 1989 roku był wyjątkowo ciepłym dniem. Nie było jeszcze dziesiątej a termometr na plaży w Dźwirzynie pokazywał 28 stopni. Leżałem na kocu dotykając stopami boskiego, bałtyckiego piasku, na uszach miałem słuchawki a w nich The Boys of Summer Henleya. Patrzyłem w morze, które odkładało delikatne fale rozbijające się o zbudowany przed chwilą zamek z piasku. Nagle w moje uszy wbił się huk, podniosłem głowę i zobaczyłem bardzo nisko lecący, tuż nad plażą myśliwiec. Wszyscy obecni patrzyli z przerażeniem, bowiem był to wyjątkowo niski low pass, kilka osób przysiadło z wrażenia, a na dole wyraźnie czuć było ciepło z dopalacza, oraz podmuch z silnika odrzutowego. Mig-23 krzyknąłem zrywając się z koca, kiedy czerwony grill samolotu znikał za linią horyzontu. Wówczas wszyscy byli przyzwyczajeni to tego, że nad morzem odbywają się loty, czy strzelania, wszak zimna wojna nieco przygasła, ale do normalizacji wciąż było daleko. Ludzie jeszcze długo rozmawiali o tym co się stało, bowiem pilotów obowiązywał kategoryczny zakaz wykonywania lotów nad plażą, w dodatku na tak niskiej wysokości. Bomba wybuchła kilka dni później, kiedy Dziennik Bałtycki napisał, że w Belgii rozbił się rosyjski Mig-23, który wystartował z lotniska Bagicz pod Kołobrzegiem.

Czytaj dalej „Czy leci z nami pilot?”

Rafał Skonecki