Senna sobota. Poranna krzątanina zakończona fajnym obiadem i spacerem. Przed wyjściem z domu wpadłem na film dokumentalny o Kieślowskim, który wspomniałem okienko niżej. Wyszedłem z domu, ale siąpiący deszcz skłonił mnie do skrócenia spaceru. Wybrałem się na pobliski bazar, gdzie kilka lat temu mając więcej czasu regularnie kupowałem owoce u pewnego człowieka, z którym dziwnie czułem jakąś więź na poziomie poza zmysłowym 😀 Zabrzmi to śmiesznie w ustach racjonalisty, ale sam fakt,że jabłka kupowałem tylko u niego i przejadając ich tony nigdy nie skorzystałem z oferty pobliskich stoisk, mimo że sprzedawały tam kobiety, co wg wszelkich prawideł powinno przyciągać moją płeć, wydawał mi się zawsze podejrzany 😉 . Człowiek ten mimo prostego obejścia ma pewien dar uprzejmości wpisany w mowę ciała, co zapewne jako przeciwność mojej mowy ciała, przyciąga mnie na zasadzie przeciwwagi czy odwrotnych biegunów magnesu. Tak czy owak, wszedłem na targ i…minąłem jego stoisko. Przeszedłem czujnie dalej, udając oglądanie różnych owoców zgromadzonych na stoiskach. Od dziecka mam tak, że nie znoszę, kiedy ktoś mi proponuje kupno czegoś – po przeczytaniu listów Beksińskiego już wiem,że efekt ten powoduje dysonans poznawczy, spowodowany faktem, że czuję pewną formę nacisku, a nie jestem przekonany, co do decyzji, jednakże to fakt, że muszę odmówić tak naprawdę sprawia mi dyskomfort, bo wiem że w jakiś sposób zawodzę kogoś. Oczywiście z perspektywy przeciętnego człowieka problem nie istnieje, co nie znaczy, że uważam się za ponadprzeciętnego (piszę to dlatego, że od dziecka zarzuca mi się bycie bufonem, a to tylko reakcja obronna, jako skutek mikro traumy). Zrozumiałem też wreszcie niektóre z kobiet, które nie chciały być ze mną, ale nie sygnalizowały tego wprost, chcąc uniknąć własnego, złego samopoczucia, kiedy racjonalizm kazał im się zbliżać, a podświadomość krzyczała, że nasze geny się nie wymieszają. 😉
Czytaj dalej „Jabłka i poczucie zrozumienia.”