Społeczeństwo przypomina do bólu zaawansowaną sieć neuronową. Natura poprzez różnego rodzaju konfigi ludzkiego genotypu nieświadomie “testuje” najbardziej skuteczne dla przetrwania gałęzie i odłamy czegoś, co możemy nazwać osobowością a w fundamentach jest czymś, co ma zapewnić reprodukcję genów. Gdyby nie potężna katastrofa naturalna, która zmiotła z ziemi dinozaury, prawdopodobnie do dziś nie wyszlibyśmy z nor, i jako przedstawiciele ssaków, nigdy nie sięgnęli po koronę gatunku panującego na ziemi, tej ziemi. Oczywiście każdemu z nas wydaje się, że jest wyjątkowy, ewentualnie jego droga jest właściwa, reszta to durnie, idioci, półgłówki. Oczywiście w takim myśleniu jest sporo racji, bowiem przetrwanie wymaga dwóch cech – bezwzględności i naśladowania stada. Jeśli ktoś to potrafi na polu podświadomym, to świat (w sensie kółka dla chomika) stoi przed nim otworem. Dotarliśmy znów do wolnej woli, która nie istnieje. Każdemu z nas wydaje się, że jest panem własnego życia, emocji, sposobu myślenia, a tymczasem nasze własne poczynania są zautomatyzowane do bólu poprzez programowanie, jedynie filtr mentalny czyni, że wydaje nam się iż nasze decyzje są nasze. Dziecko przychodzi na świat i natychmiast zostaje poddane programowaniu, którego zresztą uczy się niemal od początku. Zapłaczę, to mnie przytulą, zmienią pieluchę, znów zapłaczę, będzie micha. Automat imitacyjno-naśladowczy nabiera tempa. Dalej obserwuje rodziców, co w połączeniu z zaprogramowaniem genetycznym powoduje, że wzmacnia bądź osłabia pewne charakterystyczne dla samego “siebie” cechy. Co to wszystko ma wspólnego z wolną wolą? Zupełnie nic.
Czytaj dalej „Jak się produkuje automaty imitacyjno-naśladowcze?”