Mrok nad wiecznym miastem.

Jest późny wieczór 28 września 1978 roku. Nad wiecznym miastem świeci jasny księżyc, ostatnie ptaki szykują się do snu, liczne kawiarnie wypełnione wspaniale bawiącymi się ludźmi tętnią życiem, nadając mu jedyny w swoim rodzaju klimat. Wilczyca kapitolińska niknie w bladym świetle, wpadającym przez wąskie szczeliny w ścianach muzeum ,a wraz z nią duchy Romulusa i Remusa, zdające się majaczyć w unoszącym się powoli i majestatycznie kurzu. Jan Paweł I siedzący w wygodnym fotelu w swym watykańskim gabinecie, podniósł wzrok spoglądając na sufit i westchnął głęboko. Gdy przyjmował miesiąc wcześniej godność głowy kościoła, był pełen dobrej nadziei i wiary, wszak poświęcił Bogu i idei, w którą wierzył, całe swe życie. Był człowiekiem światłym, wykształconym, postępowym i bardzo skromnym. Uważał, że noszenie tiary jako symbolu bogactwa i przepychu nie przystoi pasterzowi ludzi mieszkających na ziemi, tej ziemi, często w ubóstwie, głodzie i strachu. Z tych samych powodów nie zgadzał się na noszenie w lektyce, brał udział w wielu akcjach charytatywnych, wspierał i dzielił się dobrym słowem z chorymi, był zwolennikiem legalizacji środków antykoncepcyjnych, zdając sobie sprawę z tego, że kontrola ilości narodzin jest kluczem do podniesienia poziomu życia ludzi w biednych rejonach świata. Dążył także do zjednoczenia kościoła, spotykając się z metropolitą Cerkwi Prawosławnej. Wtedy też doszło do pierwszego niespodziewanego wydarzenia. Metropolita Nowogrodzki Nikodem zmarł na zawał serca w trakcie spotkania z Papieżem. Wiedza o finansach stolicy apostolskiej w jakiej posiadanie wszedł Jan Paweł I stała się przyczyną kłopotów, z których miał już nigdy się nie wydostać…
Czytaj dalej „Mrok nad wiecznym miastem.”

Rafał Skonecki