Kent odzyskał przytomność leżąc w łóżku na białej sali, jak przez mgłę zauważył, niewyraźną postać pochylającą się nad nim dość nisko.
Panie Kent, czy pan mnie słyszy? – głos jak ze studni docierał do niego dość wyraźnie, ale jednocześnie w jakiś dziwnie spowolniony sposób.
Tak, tak słyszę…gdzie ja jestem – zapytał cicho.
Chyba się wybudza powoli. Podaj mu jeszcze dawkę Zolpidemu – męski tym razem głos zabrzmiał w uszach Kenta.
Wzrok powoli przyzwyczajał się do jasnego, kłującego światła, postaci stojących w pomieszczeniu osób stawały się coraz wyraźniejsze.
Gdzie ja jestem. – zapytał, chwytając za rękę kobietę stojącą przy łóźku.
Czy pan mnie słyszy i widzi? – zapytała.
Tak, widzę i słyszę, tylko bardzo mi szumi w uszach. – odparł.
Proszę podać odczyty z kontrolerów. – stojący w pewnej odległości mężczyzna zwrócił się do będących zapewne w innym pomieszczeniu osób.
Rozumiem, rozumiem, wygląda na to, że parametry życiowe są w normie. – powiedział po chwili do kobiety stojącej przy łóżku Kenta.
Czy pan sobie zdaje sprawę z tego gdzie pan jest? – zapytała.
Gdzie jest Jenny? Miki? Gdzie ja jestem? – Kent zaczął nerwowo się kręcić ale jego swobodę ograniczały liczne czujniki powpinane w różnych miejscach jego ciała.
Proszę się uspokoić, jest pan w Rammstien w szpitalu, wybudziliśmy pana ze śpiączki, zanim porozmawiamy o szczegółach musi upłynąć trochę czasu. – powiedziała kobieta poprawiając mocowanie wenflonu na ręku.
Ale co się stało? Miałem jakiś wypadek? Co to jest Rammstein? – Kent próbował usiąść na łóżku, ale brak sił spowodował, że opadł bezwładnie na łóżko.
Proszę się uspokoić i leżeć spokojnie. Wszystko jest pod kontrolą, jest pan w dobrych rękach, kryzys minął, teraz tylko kwestia czasu i wszystko wróci do normy. – powiedział spokojnie mężczyzna stojący w oddali.
Kent próbował coś powiedzieć, ale opadł zupełnie z sił i osunął się na łóżko. Patrzył w sufit i próbował sobie przypomnieć co się stało, jak się tu znalazł i co w ogóle robi w jakimś Rammstein? Natłok myśli, obrazów z Nimbu, ich wspólna walka o lepsze życie na planecie, fraktale, twarz Jenny, uśmiech Mikiego – to wszystko mieszało mu się w głowie wywołując mieszankę nostalgii połączonej z ciekawością, strachem, zdziwieniem i jednocześnie totalną pustką.
Ciąg dalszy nigdy już nie nastąpi.
Don Henley – The Boys Of Summer from Krystian Feledyn on Vimeo.