Idę z nią za rękę, rozumiesz? Za rękę.

Idę z nią za rękę. Rozumiesz? Za rękę…
 
Czekałem tydzień. Nie dzwoniłem, nie pisałem. Umierałem…
 
Idę z nią za rękę. Rozumiesz? Za rękę…
 
Słuchaj, moja siostra to ma przesrane. Pracuje z jakimś typem co bez przerwy każe sobie przynosić kawę, a w ogóle, to przynieś wynieś, pozamiataj.
To pewnie i śniadanie mu robi?
Ty, nie pozwalaj sobie za wiele. To moja siostra.
 
Szedłem z nią za rękę. Rozumiesz? Za rękę…

 
Nie miałem nic złego na myśli. Śniadanie jak śniadanie.
No wiesz, i nadal z niej dziwkę robisz?
Nie.
Jak nie, jak tak.
No nie. Czym się różni śniadanie od kawy?
Śniadanie się je po łóżku.
Łóżku?
No.
Ja śniadanie czasem jadam w łóżku.
Fuj. I później okruchy się wbijają w tyłek.
 
Znów idę z nią za rękę. Rozumiesz? Za rękę…
 
Wiesz co? Lubię z tobą rozmawiać.
Tak? Marcin też lubi.
Aha.
A w ogóle to on ma fajne mieszkanie w Krakowie i bogatych rodziców.
Fajnie.
No i jest młodszy od ciebie.
No no…
 
Idę z nią za rękę. Rozumiesz? Za rękę…
 
Wiesz, ty to jesteś strasznie przemądrzały.
Tak?
No. Andrzej też biega maratony i dużo wie, ale się tym nie chwali jak ty.
Jestem ekstrawertykiem.
To niedobrze.
Dla kogo?
Dla ciebie.
 
Szedłem z nią za rękę. Rozumiesz? Za rękę…
 
Nachylam się żeby ją pocałować.
Ej! Zwariowałeś?
O co chodzi?
O nic.
Co ty się tak odsuwasz?
Bo nie mam ochoty.
Przecież spaliśmy ze sobą.
No to co?
Nic, myślałem, że to coś znaczy?
Chyba dla ciebie…
 
Idę z nią za rękę. Rozumiesz? Za rękę…
 
Wiesz co? Oglądałem galerię Beksińskiego ostatnio.
Żadnego Beksińskiego! Żadnych samobójców i lokomotyw.
Lokomotyw?
Tak.
A to czemu?
Bo ty chcesz się zabić pod lokomotywą.
Ja?
Ty.
A skąd wiesz?
Bo wiem.
 
Jadę z nią taksówką. Rozumiesz? Taksówką…
 
Przysuń się do mnie.
Dobrze. Skaczę z radości.
Zwariowałeś?
Dlaczego?
Musisz zawsze się tak zachowywać?
Jak?
Tak się cieszyć?
Lubię to.
Ale to wstyd. Nie jesteśmy sami.
Rozumiem.
Wysiada.
Całuje mnie w usta i znika w ciemności.
Aleś se pan spieprzył randkę! Dużo zachodu było?
Nie. Piętnaście minut.
Patrz pan, te baby teraz to całkiem zdurniały.
To czemuś jej pan tego nie powiedział, jak siedziała w środku, tylko puszczał oko bez przerwy?
A bo wisz pan, one tak potrafią człowieka oczarować.
Aha. Rozumiem.
Ile płacę?
Sześćdziesiąt cztery.
Dziękuję, reszty nie trzeba.
Halo…
O co chodzi?
Masz pan tu wizytówkę, za stówkę stukanie a podwózka pięć dych.
Dzięki.
 
Wchodzę sam do hotelu. Rozumiesz? Sam…
 
Dwa piwa proszę.
Dwadzieścia pięć złotych.
Ej, kolego na Orlenie taniej.
Wiem.
I co?
Nic. Idę spać. Dobranoc.
A mogę iść z tobą?
Nie.
Dlaczego?
Bo cię nie kocham, ani ci nie ufam.
Zwariowałeś?
Ja?
Tak ty.
Może?
Idź się lecz!
Dobrze.
 
Szedłem z nią za rękę. Rozumiesz? Za rękę…
Rafał Skonecki