“Zawsze gdzieś toczy się jakaś akcja. wydaje się, że gdziekolwiek pójdę, trafiam na dramat. ludzie są jak wszy – włażą ci pod skórę i zagrzebują się tam. drapiesz się i drapiesz aż do krwi, ale nie możesz się skutecznie odwszawić. Gdziekolwiek pójdę, wszędzie to samo: ludzie paskudzą sobie życie. każdy przeżywa jakąś prywatną tragedię. Mamy to już we krwi – nieszczęście, nudę, smutek, samobójstwo. Powietrze jest przesiąknięte katastrofą, frustracją, daremnością. drap się i drap – aż zedrzesz sobie skórę.”