Porządna maszyna do pisania.

Nie mam ostatnio za grosz weny do pisania, od czasu gdy znów zostałem sam. Kurde, facet potrzebuje porządnej kobiety jak maszyny do pisania. Po co? Wiadomo, to już Bukowski napisał – żeby pisać dla niej wiersze, opowiadania, kupować jej kwiaty i tęsknić, podczas gdy ona w tym czasie w klubach, dyskotekach, domówkach i kawiarniach dobrze się bawi, piekąc kolegom ciasta, robiąc parówki na śniadanie itp. Ktoś się rodzi kurwą, ktoś księdzem jak mawiał klasyk i ma to dobre strony bo się można czasem poznać 😀 Ja tam po swojemu, zawsze pod prąd, bo się wychowałem nie na Bukowskim, tylko na Lalce Prusa, Nocach i dniach Dąbrowskiej,  poezji Stachury i kulcie kobiety jako boskiej istoty, pozbawionej wad. Jako, że bios cholernie trudno przeprogramować, tak koleboce się to moje życie, od jednej do drugiej, bo zamiast zdywersyfikować i ustawić sześć na raz odbijając się od jednej do drugiej to próbuję wmawiać sobie i światu, że to ja mam rację. Marny los mnie czeka chyba, ale niech tam, jak Stachura mawiał – i niech sobie będą wszyscy mądrzy ze swoimi rozumami, a ja z moją miłością niech sobie. 😉 Stać mnie! A co?

Piękna pogoda, rano budzik jak zwykle, o dziwo nawet kot dał sobie uszy wytargać bez protestów (chyba mam jakiś fetysz na tym punkcie), czas do pracy. Taka to robota, że czasem można cały wtorek leżeć w łóżku, przy zaciągniętych żaluzjach, dostając dreszczy od wspomnień, tak jasnych i wyraźnych jak jawa, a czasem trzeba i w niedzielę przekręcić kluczyk w stacyjce. Miał być kajak, ale nie ma mnie kto wyciągnąć z wody w Sulejowie, więc będzie tylko bieganie. Czas się brać za robotę, bo kondycja spada, brzuch rośnie, a zawody się zbiżają. Szkoda, że jakiś jełop zabił dechami starą przystań nad Pilicą, bo miałem się gdzie przebrać i posiedzieć na murku patrząc na przepływającą wodę. Nic to, klawisze jak zawsze na miejscu, pewnie ich minę, jak będą spacerować po lesie i posłucham komentarzy – patrz Zocha, ale się spocił. 😉

Nie no pieprzę bez sensu, a to oznacza, że zaraz przyjdzie tu jakaś wyzwolona i silna kobieta i napisze mi na priv, żebym się przestał mazać, bo to nie męskie. Denerwuje mnie to, bo nie czuję jakbym się mazał, tylko dzielę się przemyśleniami ze światem. Ktoś tam czyta, ktoś się śmieje, ktoś inny zakłada na mnie parol, dorobiłem się nawet stalkerów :D, więc jakby mnie szlag trafił gdzieś, to szukajcie źródeł owego zniknięcia w okolicach Bydgoszczy, Torunia, Łodzi lub Zamościa.

Ale, ale! Wiecie, że w Sulejowie są fajne bunkry! Nad Pilicą, nieco powyżej drogi w lesie, niemal kompletne tylko bez wież (poszły dawno na złom). Swego czasu wykopałem tam dwa niemieckie nocniki, co prawda skorodowane, ale po piaskowaniu poszły na aledrogo za parę złotych. Co zrobić, nie każdy ma szczęście, że ruszy łopatą, a tam zapakowane w brezent i oklejone cztery szmajsery? 😉

To co? Działamy? Wstawać śpiochy i nie gnić w wyrkach, bo to strasznie wciąga. 😉

Rafał Skonecki