Rozpad z powodu programowania.

A propos wczorajszego wieczoru :/ i dzisiejszego dnia. Rozpadam się mimo uśmiechu na ustach. Coś jak żołnierz ze sztandarem na polu bitwy, idący do przodu mimo licznych ran, jak Doris Archer w K-Pax siedząca w pokoju i poprawiająca makijaż, który i tak już nic nie zmieni. Wszyscy czekamy na cud, który nie nadchodzi. Teraz jeszcze czekam aż wpadnie jakiś kołcz i powie, żebym wziął sprawy w swoje ręce 🙂 Dobrze, że humor ciągle mnie nie opuszcza, mimo że czarny. Lepsze to niż wydzwanianie do ludzi po nocy i ubliżanie im, szczególnie po pijaku – bywało i tak kilka lat temu, gdy podnosiłem się z dna 😉 Spotykam kolesia za tydzień na ulicy, jakiś dziwny..wiesz, stary…tak mi nagadałeś wtedy w nocy przez telefon…W sumie to jestem Ci wdzięczny bo pokazałeś mi to, czego sam nie mogłem zauważyć, ale mimo to…wiesz jak jest. Szczepionki przeciw Matrixowi są zbyt bolesne dla niegotowych :/

No wiem jak jest. Skoro wszyscy gramy, to czemu do diaska wszyscy nie powiemy pass?

Ostatnio u Lutka zawsze spotykam masę ludzi, to z powodu sezonu, ładnej pogody w Biesach i wzrostu stopy życiowej 😉 Zazwyczaj jestem tam sam albo z innym równie samotnym wędrowcem. On sobie siada pod oknem, wyciąga termos z herbatą, buty suszą się przy kominku, kurtki na sznurkach. Ja siadam w rogu, obok zdjęcia Lutka z lat 80tych. Zamienimy czasem dwa, trzy słowa. Książka, myśli, muzyka…

Ostatnim razem pełna sala, spałem tam już nie raz na glebie, wychodzę zazwyczaj na korytarz, aby być sam. Wolę marznąć niż siedzieć wśród ludzi. To wspaniali ludzie, kochający góry jak ja, tyle tylko, że ja tam jadę szukać siebie, odpoczywać, kontemplować, dotykać natury, wschodów, zachodów słońca, kamieni, jaszczurek. Zapraszali mnie do siebie, mieli wódkę i kiełbasę, ich kobiety śmiały się tak rubasznie…udałem niemowę. Na migi pokazałem, że dziękuję. Na chwilę zapadła cisza, ale ja miałem spokój. Włożyłem słuchawki i przeniosłem się do swojego świata. Blask ognia, zapach drewna, ciemny taniec płomienia świecy na ścianie…

Czekam aż spadnie śnieg. Pójdę w rakietach i wreszcie będę sam 🙂

Miłego wieczoru.

Rafał Skonecki