Marcowe foczki :)

Siedzę sobie nad Jeziorkiem Czerniakowskim, będąc w trakcie pierwszej w tym sezonie circa stu kilometrowej objazdówki dookoła stolicy, oglądam kąpiące się foczki, oddycham wiosennym powietrzem, wyciągam telefon i wpada mail! Czytam list od Łukasza. Łukasz kiedyś ze mną korespondował w zamierzchłych czasach, w międzyczasie skończył studia, poznał Mariolę i zaczął wieść życie zadowolonego człowieka. Wbił się w stado, zapomniał o starych kolegach 😉  Do czasu. Ostatnio okazało się, że Mariola non stop go krytykuje i on nie wie co z tym zrobić. Chciałby kontynuować tę znajomość ale czuję się totalnie wykastrowany, bo doszło już do tego, że pani narzeka nawet wtedy, gdy zamiast godziny w skateparku spędza półtorej. Powinien siedzieć w domu i odkładać kasę na wakacje. Co robić? Pytam, czemu z nią jesteś? No bo fajna laska jest, ładna, no i tyle czasu razem… Czytaj dalej „Marcowe foczki :)”

Niewolnicy cywilizacji.

Wielu z nas upatruje w dobrach materialnych, sukcesie w oczach innych, czy też karierze źródeł poczucia spełnienia. Z oczywistych względów jest to pułapka, ale aby to wiedzieć należy to przeżyć. Tym różni się wiedza od wiary, którą wyznaje wielu tłumacząc sobie, że…pieniądze szczęścia nie dają. Bo to prawda, ale tylko dlatego,  że duża część z nas nie jest na nie…gotowa. Od dawna jestem zwolennikiem determinizmu, który w skali makro wyznacza naszą ścieżkę w czasoprzestrzeni. Czy mamy wpływ na to w jaki sposób doświadczymy rzeczywistości? Na dziś nie wiem, bo mechaniki kwantowej nie da się prosto przenieść do świata ludzi, zakładam jednak, że tak, z tym że jest jedno ale. Jeśli zbyt mocno próbujemy odejść od genetycznego i behawioralnego przeznaczenia tym więcej kosztuje nas to stresu, negatywnych emocji, a w finale może okazać się, że…stracimy wszystko albo zrobimy z siebie idiotów próbując na siłę osiągnąć coś na polu, które nie jest nam pisane. 🙂 Czytaj dalej „Niewolnicy cywilizacji.”

Nasz matematyczny wszechświat.

Na wstępie tego wpisu chciałem przeprosić za długą przerwę w publikacji felietonów, ale do popularności bloga umożliwiającej utrzymanie się z tego typu działalności jest mi daleko, zatem zmuszony byłem porzucić to co lubię, na rzecz tego co przynosi profity. 🙂 Po prostu, posłuchałem Prota i doszedłem do wniosku, że warto tu zostać jeszcze przez jakiś czas choćby dla samego żarcia, pomijając inne aspekty tego co nas otacza. Do napisania tej notki skłonił mnie kretyński komentarz pod moim profilem na tubce, cóż? Stado kocha iluzję, uwielbia się w niej pławić, wręcz zasypywać się brokatem z kiepskiego odpustu. Cóż? W doopę nóż, jak mawiał pewien znany członek zarządu dużej spółki giełdowej. 🙂 Wpadłem ostatnio na dość fajne badania naukowe, które w pośredni sposób dowodzą, że to co nas otacza, to czysta iluzja, projekcja, której celem jest utrzymanie nas przy życiu celem wydania potomstwa. Czy to coś złego? Szczerze mówiąc od pewnego czasu mam to w doopie. Z jakiego powodu? Bo wiem, że korzystając z mechanizmów, które samolubne geny wykorzystują celem zmuszenia nas do życia i reprodukcji, można sporo wyciągnąć z tej nanosekundy w skali wszechświata, jaką dane jest nam tu przebywać. 🙂 Jest to zresztą moim zdaniem dowód na to, że za procesem tym nie stoi żadna siła sprawcza, tylko czysty determinizm. Świat istnieje, bo musi istnieć. Prawda, że proste? Kto tego nie rozumie, proszę pisać, bo to zdanie nie jest “z dupy”, tylko temat jest dość mocno przemyślany – hasło przewodnie – stała Plancka.

z9761764qjoanna-pacula

Czytaj dalej „Nasz matematyczny wszechświat.”

Czar par!

Idąc dziś na spacer obserwowałem pary, które mijały mnie z przeciwnego kierunku i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że byłbym w stanie zaszufladkować i ocenić prawdziwe, a nie dymane powody ich funkcjonowania, w przypadku prawie każdej z nich. Już pierwsze obserwacje zachowań, miny, mowa ciała, umożliwiają podłączenie układu do odpowiedniego schematu, a prawda, oczywista prawda staje się pewna i jasna, niczym to, że każdy z nas umrze. Przy okazji, czy znacie może antidotum, gdy ktoś zabrnął za daleko i widzi rzeczy wyłącznie takimi jakie są, a nie takimi jakimi je przedstawia nasza jaźń? Chyba znów rozumiem Tomka, choć może antycypuję, bo on nigdy o tym nie wspomniał, co nie znaczy, że nie rozważał? Może znów perły przed wieprze? Kto wie?

Temat dzisiejszych rozważań, to obalenie mitu większości “udanych” relacji, które widzimy obok, stawianych zresztą jako wzór. Oczywiście zarówno ja, jak i Ty ze strachu chcemy wierzyć, że bajki o facecie z brodą i jego synu chodzącym po wodzie, są prawdziwą stroną ziemi, tej ziemi, jednak ja, jako stara qtwa, jestem zmuszony po połknięciu cholernej czerwonej tabletki, zmusić Cię do myślenia, bez względu na ból, jaki mogę tym co piszę wywołać. Przejdźmy zatem do rzeczy, mimo iż już wydaje Ci się, że koleś bredzi, albo jest pustym, emocjonalnym kaleką i niedojrzałym gnojkiem.

Czytaj dalej „Czar par!”

Niemal wszystko to iluzja.

“Z osiągnięć seksualnych Dawida, które Panią, jak widać, szczególnie interesują, najzabawniejszy był tekst „godzinek” o Niepokalanym Poczęciu NMP śpiewany w mym dzieciństwie w kościołach przez stare baby. Owoż był tam zwrot „Abizai prawego Dawida grzejąca”, co było chyba rymem do Jutrznio gorejąca lub Judith wojująca. Jak wiadomo, gdy Dawid był już stary i miał techniczne trudności z cudzołożeniem, bo nie pomagała już nawet viagra, wsadzano mu do łóżka 14-letnią Sulamidkę pod tytułem Abizai, aby miał kogo obmacywać. Zabawne było słuchać o tym w kościele. Teraz, gdy pojawił się problem z molestowaniem nieletnich, zwrot ten został dyskretnie usunięty, bo godzinki śpiewa się chyba nadal, ale w internetowej ich wersji nie ma już nic o Abizai, ani o grzaniu Dawida. W owych czasach pojęcie cudzołożenia występowało w odniesieniu np. do żony Putyfara, ale nie w odniesieniu do ogółu płci przeciwnej jako takiej, tak że wykładnia dziewiątego przykazania ulegała zmianie w czasie, podobnie zresztą jak innych przykazań, które nawet brzmiały inaczej. Np. dziesiąte brzmiało: „nie będziesz jeść mięsa jagnięcia w mleku matki jego”, co pokutuje w umysłowości ludu do dziś, jako obawa o niestrawność, gdy kiełbasę popije się mlekiem. W młodości przeprowadziłem nawet na oczach ocipiałego ludu eksperyment, polegający na zjedzeniu pęta kiełbasy zwyczajnej i popicia kwaśnym mlekiem. Miejscem eksperymentu była fabryka autobusów w Sanoku, a ludem technicy, którzy zafundowawszy mi kiełbasę, byli przekonani, że natychmiast po popiciu jej kwaśnym mlekiem zwinę się w konwulsjach, a ja byłem wtedy gołodupcem i skorzystałem z tego, że ktoś zafundował mi kiełbasę, na którą nie było mnie stać. Dziś postrzegam to przykazanie jako dowód na poczucie estetyzmu, jeśli idzie o zasady moralne, wśród dawnych plemion izraelskich.”

Zdzisław Beksiński

Rafał Skonecki