Nie chodzi o mnie oczywiście, bo od dłuższego czasu czuję się bardzo spełniony w relacji, ale czytając wpisy ludzi w sieci widzę pełne żalu historie, gdzie najczęściej ona twierdzi, że nigdy więcej, lub on narzeka, że kobiety są złe i lecą tylko na kasę. Ta ostatnia stanowi oczywiście ważny element SMV mężczyzny, ale sama w sobie jest bez wartości jeśli na innych polach mamy totalny bardak. Analizując rzeczywistość już dość dawno dotarłem do clue, że największy problem w relacjach mają ludzie, którzy przede wszystkim…nie kochają siebie, tylko nie zdają sobie z tego sprawy. Egoizm jest siłą napędową wszystkiego na ziemi, tej ziemi (dla chętnych polecam odszukanie felietonu, gdzie wyjaśniam fundamenty tego zjawiska, przy okazji demaskując bezlitośnie pozornych altruistów), zatem bez skorzystania zeń nie ma szans na jakikolwiek sukces w rozumieniu ludzkim, a takim bez wątpienia jest udana relacja z innym człowiekiem. Gdzie zatem leży problem? Zapraszam do lektury!
Wszystko zaczyna się i kończy w nas samych! Proste? Jasne, że tak, ale zgodnie z zasadą brzytwy Okhama najprostsze wyjaśnienia najczęściej są sprawdzalne, zatem jak to się dzieje, że gonimy po nocach króliczki, hodujemy w sobie ból, rozpacz z powodu odrzucenia, nienawidzimy byłych miłości, które nas porzuciły itp? Oczywiście przede wszystkim ego, ale nie tylko. Poskromienie go jest stosunkowo proste z pewnym doświadczeniem, ale zabicie fatalnego poczucia własnej wartości już nie. Przede wszystkim musimy sobie zdać sprawę, że to co nam się wydaje ważne, interesujące, pociągające nie koniecznie takie musi być w obiektywnym znaczeniu. Po pierwsze genetyka – zmiksowanie genów i wydanie “silniejszego” genetycznie potomstwa ma absolutny priorytet i jest tak mocno zakorzenione w naszym DNA, że naprawdę niewielu potrafi zapanować nad tą “wszczepioną” nam potrzebą. Oczywiście nikt fizycznie nam tego nie wszczepiał, tylko ewolucja po prostu tak działa. Osiągnęliśmy wszystko co możliwe na ziemi, tej ziemi, sięgając po koronę gatunku panującego nad innymi w zasadzie z jednego powodu, a mianowicie takiego, że potrafimy uczyć się przez poznanie a nie naśladowanie, tak jak na przykład małpy. Nowo narodzony osesek oczywiście najpierw korzysta z wszczepionych mechanizmów, później obserwuje otoczenie ale ostatecznie uczy się na własnych błędach i potrafi zanegować schematy, które nie działają. Tak naprawdę w sensie ludzkim jest to prawdziwy początek życia, który zdarza się nam bardzo późno, często w schyłkowym okresie życia, albo wcale, jednak to ci, którzy przejdą przez most odrzucenia schematów stanowią o rozwoju naszego gatunku.
Wróćmy jednak do meritum, bo wiem, że mam tendencje do skrótów myślowych, oraz przeskakiwania z tematu na temat. Zresztą pewnie nim skończę ten tekst zniechęcę się do niego i w pewnym momencie skrócę go na maksa, byle go opublikować. 😀 Znam siebie dobrze i wiem, że wiedza…rozleniwia, bowiem jeśli czegoś potrzebujesz, to po prostu to bierzesz i dalej trwasz…jak Bukowski w niebycie.
Spotykasz kobietę, wydaje Ci się, że nadajecie na tej samej fali. Hormony buzują, w wyobraźni widzisz już mały biały domek i ją stojącą na ganku w czasie, gdy Ty podjeżdżasz służbową Skodą SuperB po ciężkim tygodniu w pracy, lub też wracasz z własnej firmy, podliczając ilość kontraktów, które podpisałeś. W tym momencie już poległeś. Dlaczego? Bo po pierwsze do własnych marzeń zaprzęgłeś osobę trzecią, a na nią nie masz praktycznie wpływu, a po drugie wykreowałeś rzeczywistość, która może się nigdy nie zdarzyć! Wszystko co mamy to nanosekunda w skali wszechświata, percepcja rzeczywistości i planowanie czegokolwiek w zakresie świata zewnętrznego na dłużej niż kilka tygodni nie ma sensu, bowiem nie masz wpływu praktycznie na nic. Jedyne co możesz, to akceptować rzeczywistość, bądź ją odrzucać. Wybór opcji dwa równa się niespełnieniu, bowiem zaszczepiona nam genetycznie potrzeba optymalizacji spowoduje, że będziemy walić głową w mur nawet jeśli pęknie nam czaszka, a ściana nie drgnie! Miało by to sens, gdyby istniało coś ekstra ponad to, czego doświadczamy, tymczasem ta qualia to wszystko co mamy. Nigdy już nie spotkasz zmarłej mamy, była dziewczyna nie zapłacze nad Twoim losem a jak stracisz ster nad swoim życiem to co najwyżej niektórzy zapalą Ci świeczkę. 🙂
Dlatego musisz pokochać siebie! Tak, to TY jesteś unikalny, zajebisty, ze swoim wiszącym brzuchem i skłonnością do piwkowania co wieczór. 😀 To może wydawać się kontrowersyjne, bowiem wielu alkoholików walczy z nałogiem bez skutku, a Ty obserwując ich działania najbardziej boisz się powielenia schematu! I co z tego, skoro zostałeś tak właśnie zdeterminowany genetycznie i behawioralnie? 😀 Po prostu zaakceptuj to co Cię spotyka i ciesz się życiem a zobaczysz jak bardzo zmienia się świat. Gwoli ścisłości, to on się nie zmienia, zmienia się jedynie Twoja percepcja tego co nas otacza! Przestań szukać miłości na zewnątrz, nie podbijaj własnego ego uganiając się za panienkami, których będą zazdrościć Ci kumple a nie minie rok, gdy one same otworzą Ci wrota alkowy i wręcz będą błagać byś je wziął! 😉 Nawet jeśli będzie inaczej, to nic złego, bowiem TY, świadomy czytelnik Skoneckia będziesz umiał cieszyć się TYM CO MASZ miast szukać czegoś, co z automatu jest dla Ciebie nieosiągalne. Czuję, że się zapętlam powoli, wobec tego kończę. Jak ktoś chętny pisać na priv – nie olewam ludzi generalnie, bo wiedza w której wszedłem posiadanie nie wzięła się z niczego.
Pozdrawiam
Rafał Skonecki
PS: Spieprzyłem ten tekst, ale już mi się nie chce pisać 🙂