Sezon kajakowy otwarty :)

Jako że organicznie nie znoszę tłumów to długi weekend majowy jest jednym z niewielu, jakie spędzam w Warszawie. Doświadczenie nie zawiodło, pusta stolica jest pięknym miejscem do życia. Pogoda dopisała więc postanowiłem spłynąć sobie Świdrem z Otwocka do Wisły i dalej do Warszawy. Jak postanowiłem, tak zrobiłem. Nie obyło się bez przygód, już po dotarciu w okolice plaży miejskiej w Otwocku okazało się, że zabrałem wszystkie graty poza pompką do Seawave-a xD Już miałem porzucić myśl, aby płynąć ale po chwili zastanowienia zapakowaliśmy się w samochód i jechane z powrotem. Przy drugim podejściu obeszło się bez niespodzianek, po pół godzinie zwodowałem kajak ciesząc się jak dziecko.

Początki nie są łatwe bowiem Świder jest mocno wysuszony, raz co raz trafiam na mielizny gdzie muszę się odpychać od dna a nawet ciągnąć kajak po piachu, ale maratończyk się nie poddaje. Sama rzeczka jest bardzo urokliwa, wije się w spektakularny sposób zaskakując co raz fajnymi zwałkami, są nawet dwa niewielkie bystrza, które bez problemu można spłynąć. Pechowo mielizny znajdują się zawsze w okolicy biwakujących ludzi, więc muszę znosić spojrzenia z brzegu na zasadzie – ale debil ciągnie kajak xD

W końcu dopływam do ujścia, robię sobie mały piknik z mini ogniskiem i ruszam ku królowej polskich rzek. Okazuje się, że nawet tu stan wody jest tak niski, że raz po raz trafiam na płytkie miejsca na środku nurtu, ale sytuacja jest o tyle lepsza, że zmiana środka ciężkości i ostre wiosłowanie przesuwa kajak ku nurtowi i nie muszę się gramolić na zewnątrz. Jest pięknie, choć miejscami dość mocno wieje zbijając nawet niewielkie fale. Płynę z nurtem ale jednak przeciwny wiatr sprawia, że trzeba ostro wiosłować żeby utrzymać prędkość. Mijam nieliczne łódki wędkarzy dopływając od pierwszego mostu, ostry prąd i zakole przy wyspie przypomina, że Wisła nawet w taki pogodny, letni dzień potrafi zaskoczyć.

Krótka przerwa i dopływam powoli do miasta, wiatr cichnie, mijam kolejny most, Grubą Kaśkę i zastanawiam się gdzie się wylogować? Pasowałaby Poniatówka, ale tam jedna wielka impreza czyli Harnaś + Śląska do tego brak parkingu. Płynę dalej i docieram do praskiej plaży miejskiej skąd wyciągam kajak na brzeg. Jestem zmęczony ale szczęśliwy, pierwsze w tym roku 30km zaliczone. 🙂

Seawave sprawił się jak zwykle znakomicie.

Zapraszam do obejrzenia zdjęć z tej eskapady.

Rafał

Rafał Skonecki