Mamy 1993 rok, jako osiemnastolatek handluję butami na stadionie dziesięciolecia, kupuję sobie Malucha a za chwilę mieszkanie w powiatowym mieście (tak na marginesie pewien choojek mający dwie lewe ręce skopiował moją historię przypisując ją sobie), wydaje mi się, że pieniądze to wszystko, kiedy człowiek wychował się w komunistycznym blokowisku, gdzie szczytem sukcesu był pordzewiały Wartburg na parkingu oraz upasiona żona plus stadko bachorów mających stanowić o sukcesie reprodukcyjnym ma się wrażenie, że na tym polega życie. Upasionej żony nie miałem. Dziś to już wyłącznie wspomnienia. Cieszę się, że byłem ciemniakiem bo gdyby nie to, to dziś nie stać byłoby mnie na cięcie kuponów od tamtego “sukcesu”.Wakacje, kolega poznaje dziewczynę z Wielkopolski. Należy do tych co raczej nie potrafią reprodukować biletów NBP, rzuca temat na bęben i czterech kumpli rusza na poszukiwanie miłości życia kolegi. Tak było! Twarde stąpanie po ziemi nie wykluczało romantyzmu. Walimy prawie 400km na spotkanie przeznaczeniu szukając miejsca do rozbicia namiotów. Wpadamy przypadkowo na post PGR-owskie jezioro, gdzie spędzamy zajebiste dwa tygodnie łowiąc ryby, chlając do upadłego i włócząc się po okolicznych dyskotekach.
Od pewnego czasu odwiedzam miejsca z tamtych lat szukając choć cienia tamtego klimatu, który często udaje mi się znaleźć, choć w postaci zapachu czy smaku lokalnych potraw. Przy okazji koncertu w Ostrowie wpadłem do Świerczyny i Bojanowa, gdzie 30 lat temu jedliśmy zajebiste schabowe usmażone przez starych owej dziewczyny. Lata temu tak właśnie przyjmowało się potencjalnego kandydata na męża xD Tego świata już nie ma ale otoczenie zmieniło się w pewnym punkcie styku bardzo a w innym wcale. Na naszym brzegu urządzono piękne kąpielisko – trudno było mi rozpoznać to miejsce.
Z kolei post PGR-owskie środowisko niewiele się zmieniło i blok w Bojanowie wygląda dokładnie tak samo jak 30 lat temu. W czasie, gdy napawałem się klimatem młodości lokalnie trwała dość głośna awantura. Nie wiem czy ludzie, którzy wtedy nas tak gościnnie przyjęli nadal tam mieszkają bowiem nie pamiętam nawet, które to było piętro, ale klimat pozwolił powrócić choć na chwilę do czasów, kiedy wszystko było prostsze.
Nie udało mi się natomiast namierzyć sklepu GS, gdzie kupowaliśmy prowiant a o którego okradzenie byliśmy podejrzewani, bo siedzieliśmy rano czekając na otwarcie z obcymi blachami na samochodach xD Pewnie zgnił bo był z blachy falistej. Wrócę tam jeszcze bo odkryłem ciekawy temat, którego nie znałem. Jakby ktoś wiedział co to jest to proszę o priv. 😉
Tyle na dziś i tak za dużo xD Łapać bo jutro być może śladu nie będzie…
Rafał