Tworylne i Krywe, czyli nareszcie w domu.

Piątkowy poranek budzi mnie wyjątkowym kacem. Wieczorne cztery piwa zamieniły się w osiem. Kilka smsów, parę telefonów, kilku znajomych mniej. Może to dobrze? Trudno – taki jestem. Lepiej, kiedy ktoś mnie akceptuje w całości niż dlatego, że jestem spolegliwy. Walczę z tym, ciężko jest ale jakoś damy radę. Równo o ósmej dzwoni telefon. Chłopaki już w szkole a ja pędzę na łeb na szyję, aby zaakceptować dość ważne dokumenty. Chodzi o to, żeby ludzie dostali wypłaty. W słuchawce miły głos koleżanki…

Cześć, co słychać? Słuchaj na Wetlińskiej w sobotę ma być fajna ekipa ludzi ze Słowacji z dość potężnym teleskopem. Mają głównie zajmować się jakąś kometą ale będą też obserwować gwiazdy i księżyc.

Ty wiesz, gdzie jest ta Wetlińska? – Aga wydawała się być mocno zafrapowana.

Czy ja wiem, gdzie jest Wetlińska? – zapytałem.

Moja droga, kiedy tam jedziemy? – dorzuciłem po chwili.
Może jutro rano? – odparła Aga.

Dobrze, będę u Ciebie koło piątej, pasi? – zapytałem

Jasne! Super! Bardzo się cieszę! – zaszczebiotał ciepły głos po drugiej stronie słuchawki.

Kac momentalnie minął, rzuciłem się do meteogramów, ale skoro mają coś obserwować w nocy, to prognozę sprawdzili chyba? Szybki rzut oka potwierdza moja przypuszczenia! Mamy absolutną lampę w dzień i czyste niebo w nocy. Załatwiam sprawy w pracy, pakuję się wieczorem, zabezpieczam chłopaków i…już nie mogę zasnąć!
Czytaj dalej „Tworylne i Krywe, czyli nareszcie w domu.”

Bieszczady.

Do wypadu w Bieszczady (po raz czwarty w tym roku) przymierzałem się od jakiegoś czasu. W wakacje jakoś nie dane mi było poczuć zapachu wiatru na Bukowym więc postanowiłem naprawić ten błąd we wrześniu. Wertowanie ICM meteo dla Cisnej nie napawało optymizmem aż do czwartku, kiedy to pojawiło się okienko pogodowe. W piątek wieczorem wyglądało to już całkiem dobrze zatem krótka piłka – jedziemy! W sobotę wstaję w znakomitym humorze, przygotowuję wszystkie graty, baterie, zapałki, prowiant, czołówkę itp. Planuję wyjechać o 12tej ale syn prosi mnie żeby go podrzucić do koleżanki, pakuję graty do bagażnika i ostro ruszam na południe. Jest dość chłodno, ale wraz z połykaniem kolejnych kilometrów przez Madzię zaczyna się robić ciepło! W okolicy Rzeszowa zrzucam dach i z pełną fantazją naginam dwie paczki po autostradzie 😉 Udaje mi się wpaść na małą obwodnicę bieszczadzką jeszcze przed zachodem słońca, po drodze machają do mnie trzy turystki – zatrzymuję się i chwilę rozmawiamy, mam niestety tylko jedno wolne miejsce a one chcą jechać do Ustrzyk Górnych, do których zostało mi jeszcze jakieś 30km. Myślimy chwile, żeby siadły jedna na drugiej, ale ilość gratów jakie mają wyklucza taką jazdę. Życzę im powodzenia i zapinam jedynkę. Koła buksują, aby po chwili złapać przyczepność, Madzia wydaje z siebie bossskie brum! W głośnikach rozbrzmiewa Marillion – Hooks In You, oczywiście na myśl przychodzi mi pewien kolega a tekst jak zwykle nie jest przypadkowy 😉
Themaskator