Fizyczne piękno jest jedynym łącznikiem między piekłem a niebem na ziemi.

Przy czym dostęp do niego jest mocno limitowany. Jeśli rodzisz się z odpowiednim wsadem genetycznym to nawet nie zauważysz tego fenomenu, jednak jeżeli zmaterializujesz się pełen braków nieakceptowalnych przez homo sapiens to masz dwie drogi. Albo do końca przeklinając życie będziesz pruł sobie żyły próbując zasypać głód deficytów porównywalny z silnym pragnieniem starając się o atencję atrakcyjnych genetycznie ludzi, albo zrozumiesz, że nie masz szans i wylądujesz na dworcu znajdując spokój i namiastkę szczęścia w oazie izolacji od stada. I żadne pieniądze tego nie zmienią, bowiem wakacje na Zanzibarze z siostrą nic nie wnoszą w stosunku do wakacji w Mielnie z kobietą, która naprawdę do ciebie lgnie. Miałem to nieszczęście poznać na krótko ten stan, nawet parę razy. Czemu nieszczęście? To proste  – nie dawajcie nam namiastki nieba, po to, aby za chwilę zepchnąć nas do piekła.

Tak, być może (czyżby?) wg niektórych jestem płytki, ale nie da się ukryć, że to właśnie fizyczne piękno (skalowalne) stanowi fundament do wszelkiej dalszej walidacji relacji międzyludzkich. Aby się nie rozpisywać, bo zajmowałem się tym tematem przez lata starając się go rozgryźć i statystyka jak zawsze wygrywa bowiem zawsze znajdzie się ktoś, kto powie,  że jego to nie dotyczy, bo on myśli inaczej. Tylko jaki jest wybór jeśli wpisujesz się w 5% populacji a jaki jeśli w 95%? Myślę, że to oczywiste. Nie chcę rozwijać tego tematu, dla mnie jest on oczywisty, podjąłem go zbyt wiele razy, aby czynić to znów, zatem dziś skupię się na dźwiękach i obrazie w pętli.

Tak, to przykre, ale to nie ja stworzyłem ten świat.

Rafał

 

Rafał Skonecki