Z nowym rokiem, nowym krokiem zrobimy sobie szybki update otaczającej nas rzeczywistości, która ostatnimi czasy przybiera wyjątkowo kloacze oblicze. Fundamentem tejże jest motłoch, w podstawach którego leżą nasi starzy znajomi, czyli racjonalizacja i wyparcie. Zacznijmy może od Bolka. Otóż, już pod koniec lat 90tych stało się jasne dla wielu, że nasz wąsaty guru mieniący się zbawcą świata i pogromcą komuny był zwyczajnym pożytecznym idiotą, słupem, który miał zrobić swoje, kimś kto nie przeskoczył płotu, tylko przywieziono go motorówką, miał wziąć za to wypłatę i przepaść na śmietniku historii. Sprawa tak długo nie oglądała światła dziennego bowiem kwity na Bolka były parasolem ochronnym dla Kiszczaka, który zdawał sobie sprawę, że może skończyć identycznie jak jego dobry znajomy pan Sekuła, to znaczy strzelając sobie w plecy z dubeltówki. Oczywiście większość ludzi do głowy nie dopuszcza, że zostali świadomie wysterowani, a pokojowy upadek komunizmu miał na celu tylko jedno – wygodny transfer majątku ludu pracującego miast i wsi do wąskich rąk pasterzy baranów. Aby powiedzieć sobie skąd w ogóle wziął się pomysł socjalizmu, komunizmu, rewolucji październikowej i tego jak wymknęła się ona spod kontroli, przyczyniając się zresztą do następnej światowej hekatomby, należałoby cofnąć się do początków ubiegłego wieku, ale że to materiał na osobny felieton, to może kiedyś indziej.
Bolek, Task, Pawlok i reszta “nocnej zmiany” zadbali we właściwy sposób, aby kwity nie ujrzały światła dziennego fundując nam wyprzedaż majątku narodowego za grosze, bezrobocie idące w dziesiątki procent, oraz biedę. Dziś oni wszyscy są już uczciwymi obywatelami, a ich dzieci odcinają ku radości rodziców kupony od dealu życia, jednocześnie pławiąc się w luksusach na pierwszych stronach szpalt poczytnych gazet jak sędzia Tuleja na przykład, czy inne kwiaty ochoczo studiujące na licznych amerykańskich uczelniach. Motłoch ma passeratti, apart w kredycie i poczucie bycia elytą w getcie na warszawskim Wilanowie. Tak, tak, zaraz ktoś mi zarzuci, że pewnie im zazdroszczę i jestem z PISu? Otóż nie jestem ani z prawa, ani z lewa, jestem za to z czystej logiki i elementarnego poczucia sprawiedliwości zbudowany. Jeśli zatem dodamy do tego umiejętność chłodnej analizy rzeczywistości, mimo na wskroś emocjonalnej natury, to już wiemy skąd ta moja przenikliwość i celne osądy rzeczywistości, która niestety nas otacza.
Kim zatem są dla motłochu ludzie mojego pokroju? Frajerami. Czemu? Bo potrafimy przyznać się do błędu, wykazać niespójność w ludzkim działaniu, wskazać jego fundamenty. Jak działa motłoch? Najpierw sonduje co może się “sprzedać”, a następnie promuje to co ludzie chcą kupić. Później mamy do czynienia z efektem w postaci popularności, gdzie Eliza z Warsaw Whore ma 170tys. polubsów a Barańczak półtora tysiąca, inny bloger koło dwóch tysięcy, a jeszcze inny szaman ala Zięba kilkadziesiąt tysięcy. Czy już widzicie drodzy czytelnicy Rafał Skoneckia, że to wszystko można o doopę potłuc? 😀 Suweren jest wyłącznie wyznacznikiem poziomu społeczeństwa, niezależnie od tego, czy głosuje na złodziej w białych rękawiczkach, czy też przekrętasów w koloratkach.
Motłoch to zło, bo motłoch kieruje się podświadomością, która ugruntowana na bazie determinizmu każe mu racjonalizować i wypierać rzeczy, które nie wpisują się w programowanie, które zaszczepiono im w dzieciństwie i tak Stokrotka czy Niesioł zawsze będzie jechać na Kaczyńskiego, choćby ten został Jezusem Nazareńskim, a Miler dla Ziobra będzie zerem i odwrotnie. Żaden z nich nie jest w stanie wyjść poza gadzi, zaprogramowany umysł, jest zdolny iść wyłącznie za wprogramowanym mu do komputerka w czaszce zdeterminowanym programem, który do końca swych dni będzie realizował, korzystając ze strażników w postaci racjonalizacji i wyparcia. Już wiesz droga koleżanko, czemu tak mało ludzi zbliża się choć trochę do wielkiej tajemnicy tego co nas otacza, a reszta…jest motłochem? Wystarczy pytać i szukać racjonalnych związków przyczynowo skutkowych. To nie tytuły naukowe, nie popularność, nie siła przebicia decydują o tym, że ktoś żyje świadomie, a właśnie przebudzenie. Przebudzenie, które pozwala wyjść poza Wisienkę i spojrzeć na wszystko z Orbity. Potrafił to Beksiński, potrafi to Dmochowski, potrafi to wielu, wielu, mało znanych, ale mocno utalentowanych ludzi. Gdyby motłoch miał rację, to obrazy Beksińskiego do dziś walałyby się po strychach w podrzędnych domostwach, Dmochowski zostałby bankrutem mimo, że aby doceniono talent tego pierwszego musiały minąć lata.
Idźmy na chwilę do nagrody Nobla, bowiem na tym przykładzie wykażę jak perfidnie manipuluje się dziś ludźmi. Czy jest dziś coś bardziej ośmieszonego niż nagroda Nobla? Najpierw kupiono kit o Bolku, dostał nagrodę bo motłoch myślał, że jest bohaterem który ich wyzwolił. Okazało się, że był człowiekiem przemijającego systemu i miał przygotować transformacje tak aby nic złego postkomunistom się nie stało, co zrobił idealnie z Taskiem na tzw. “Nocnej zmianie” i płacimy za to do dziś w skali kosmicznej. Potem motłoch kupuje ściemę o Obamie, “Mr. Hope” dostaje pokojową nagrodę Nobla, choć jak poprzednicy bombarduje kraje na Bliskim Wschodzie, przyczyniając się do mordowania tysięcy ludzi, do tego uboży rozdawanym socjalem własne społeczeństwo. Motłoch sterowany przez media kupi wszystko. Teraz kolejna próba, WOŚP organizacja która w zmowie z kartelami medycznymi łupie Polaków co roku, bo ci wybitnie inteligentni robią to z uśmiechem na ustach i płaszczykiem altruizmu. Motłoch rąbany przez ZUS każdego miesiąca pobierający składki na te same cele na które zbiera WOŚP wywołuje płacz i kwik, tylko po to aby na koniec roku dorzucić do tego jeszcze kilka milionów…cóż jak się daje samemu, to się ma poczucie bycia altruistycznym i wówczas wartość motłochu w jego oczach rośnie. Czekać tylko aż George Soros dostanie nominację do pokojowej nagrody, ludzie łykną wszystko jak pelikany, bo jak mawiał Hegel, na historii nikt się nie uczy, wszyscy ją powtarzają w koło.
“Czeka nas teraz ogromna praca polegająca na pozyskaniu wsparcia dla tej kandydatury, brzydko mówiąc na lobbowaniu za tą kandydaturą, by potraktowano ją poważnie i by miała szanse na zwycięstwo – wieloletni rektor WSP.”
Gdy się ma poważny problem z reputacją i coraz większa część ludzi dostrzega mechanizmy sterujące bliźnimi na ziemi, tej ziemi tym większy dysonans należy w nich wywołać, aby przykryć gówno, które choć na chwile przestanie śmierdzieć. Czyż nie czujesz się jak padalec przyjacielu kwestionujący koszty wszelkiej maści fundacji w starciu z nagrodą Nobla? Oczywiście, że czujesz, bo tak jak człowiekiem roku Times mógł zostać Adolf Hitler, tak laureatem nagrody Nobla mogą zostać Mrówki Dwie a może nawet Kidźowski kiedyś tam?
Oczywiście ludzie powiedzą, że lepiej że się robi cokolwiek niż nic, bo przecież uderzenie w najczulsze struny, czyli strach przed śmiercią, unicestwieniem, chorobą, bólem sprawia, że sami sięgamy do kiesy. Żeby nie było, sam włożyłem, ale dlatego, że chce wspomóc potrzebujących, rozumiejąc jednocześnie, że Mrówki Dwie czy inne insekty to taka sama forma drenażu kasy jak faktury Kidżowskiego. Ci ludzie NIGDY nie przyznają się do tego, że są kanaliami, bowiem uderzyłoby to w filary ich egzystencji. Racjonalizacja i wyparcie…to wszystko co mamy.
No to chyba na tyle. Coś brak weny ostatnio, im mocniej oddalam się od motłochu, tym lepiej mi się żyje. Kiedyś odizoluję się zupełnie – na dziś to dla mnie cel numer jeden!
pozdrawiam
Rafał Skonecki