Rzadko ostatnio kupuję płyty na CD bo z nowości po prostu nie ma czego słuchać. Nabyłem The Poks, nabyłem The Cure, nabyłem Bluszcz oraz parę staroci z GAD Records, reszta to Tidal HiFI. Ale dziś nabyłem…Tę drugą 😉 Czemu? Bo szczególnie w młodości zdarzało mi się być “tym drugim”, oczywiście wrodzone poczucie wartości nie pozwalało mi się zadowalać tą rolą nawet za cenę wyobcowania i samotności. Jeśli rodzisz się z niewłaściwym wsadem genetycznym to całe życie jest jedną wielką walką o atencję ludzi, którzy mieli więcej farta w loterii, chyba że masz na tyle siły psychicznej żeby się kroić nożem i sypać solą. Czasem okresową ulgę przynosi polanie wodą ale to tylko na chwilę bo te momenty są naprawdę rzadkie i krótkie. Zawsze będę twierdził, że na kanwie relacji widoczne kalectwo to znacznie mniejszy problem niż to na pierwszy rzut oka niewidoczne. Dlaczego? Bo zawsze można sporo ugrać litością, czy się to komuś podoba czy nie.
W ogóle uważam, że Ta druga to bardzo dojrzała płyta, szczególnie dla osób, które się nie boja w listopadzie melancholijnych tematów, czyli np dla mnie. Już kiedyś pisałem, to że ten blog to wentyl bezpieczeństwa dla mojej psychiki i możliwość prezentacji prawdziwego ja, to nie znaczy, że życie to coś strasznego czy za chwilę popełnię samobója xD Ja akurat śmiem twierdzić, że bardziej kocham ten świat niż niejeden zadeklarowany ale i zakłamany optymista. Próbowałem się usunąć w cień ale bez możliwości upuszczenia powietrza gotuję się, więc chyba będę tu nadal pisał od czasu do czasu dla dwóch, trzech osób, które od lat tu wpadają. 🙂
Wszystko zaczęło się w moje ukochanej Rabce na dworcu kolejowym, to znaczy w miejscu, gdzie bardzo często siedzę sobie na ławce i czytam książkę obserwując jaskółki, które regularnie wiją gniazdo w zakamarkach drewnianego zadaszenia sprzed ponad stu laty. Tak sobie myślę, że jacyś przodkowie tych ptaków pewnie widzieli nie raz LuxTorpedę pędzącą z Zakopanego do Lwowa. Ależ to był klimat! Przypominam, że mam nieczynne ze względu a zdrowie uprawnienia maszynisty, które zrobiłem bardziej hobbistycznie niż ze względu na możliwość zarobkowania, co nie znaczy, że nie przejechałem się raz, czy dwa przez CMK zanim świat zabił moje marzenia z dzieciństwa na zawsze. 😉 Zaznaczę tylko, że rekord w czasie przejazdu Kraków – Zakopane przez Luxtorpedę nie został pobity do dziś!!!
Madison, czemu? Nie wiem, ale spróbuję się kiedyś dowiedzieć, może na jakimś koncercie. Od tego się zaczęło, a później było tylko ciekawiej. Oczywiście o wiśniach wolałbym zapomnieć ale się nie da bo famme fatale to lubiła, więc zaryło się głęboko w głowę i nie da się już tego wywalić. A może nie chcę? Mam się wbijać w otoczenie tylko dlatego, że ktoś mnie uzna za frajera? I to ktoś, kto pewnie nic w życiu nie osiągnął na żadnym polu? 😀
Takie to rozterki nadwrażliwca, który całe życie gra aby utrzymać się na powierzchni i zapewnić sobie i bliskim dobry standard życia 🙂
Ostatnia kwestia to ukłon do “tej drugiej” bo we współczesnym świecie refleksja w tym gatunku to coś naprawdę rzadkiego i napisanie czegoś co wpisuje się w męskie a nie damskie rozterki to coś, co naprawdę warto zauważyć w tym sfeminizowanym na maksa świecie.
Mam dziś dobry dzień, podpisałem kolejny kontrakt, więc mogę pokazać chyba kawałek miękkiej tkanki? xD To dla tych co kasa = sukces xD Do tego siedzę w swoich ukochanych Międzyzdrojach a jutro ma być słońce, więc słuchawki, piasek, molo i wyobraźnia bo świat w realu jest dla ludzi mojego pokroju nie do przyjęcia na trzeźwo.
Ech, jakie to jest kurwa dobre!
PS: Nie napisałem o kim ten wpis ale chyba nie ma nikogo kto by się nie zorientował? A jeśli jest to do piekła!