Bez tytułu.

Najgorsza w te rozgwieżdżone, podhalańskie noce, kiedy patrzysz w błyskający na ścianie ogień z kominka, jednocześnie niszcząc się Kortezem z Kamerdynera, jest ta dobijająca się do świadomości niczym ss-man kopiący w drzwi wiejskiej chaty myśl, że przecież ty dla nikogo nie znaczysz już tyle, ile oni nadal znaczą dla ciebie . A może nigdy nie znaczyłeś? Jeśli nawet to chwilami niewartymi zachodu. Nawet wtedy gdy ciepło herbaty z imbirem rozgrzewało wasze ręce w mroźny, piątkowy wieczór przy zapachu mchu leśnego. Pewnie kiedyś na nie wpadniesz, może pod koniec życia, wtedy pewnie powiedzą, że pamiętały, że coś tam zostało, przetrwało, albo wszystko pamiętają ale przez pięć sekund. Czym innym jest pamiętać a czym innym życie wspomnieniami, bo przyszłości już nie ma – odebrano ci ją na zawsze wraz z upływem czasu. Tak to rodzaj upośledzenia, który powoduje, że nigdy nie powinieneś się z czymkolwiek wiązać, rozmawiać, być – ludzie zawsze odchodzą, tylko ty zostajesz z dziurą w sercu jak po strzelbie gładko lufowej. Oni ciągle żyją w tobie, ty dla nich jesteś martwy…I to ty jesteś nienormalny, nie oni…

Czas już spać, kolejny dzień prysnął jak bańka mydlana wykreślając z kalendarza kolejną datę zbliżającą do kompletnego unicestwienia. Który to już dzień życia? Pewnie! Oszukaj się jak oni wszyscy wokół, twórz sens w bezsensie, walcz i nie narzekaj! xD

Już się nie podniesiesz w kontekście, którego oczekujesz, choć nadal inni uważają, że masz sukces, to co dla innych stanowi sens życia ty masz w zasięgu ręki ale już nie umiesz się cieszyć, nie potrafisz już rozmawiać z ludźmi w sposób, który daje przyjemność, robisz to wyłącznie dla zasobów, interesu, grasz i jesteś w tym dobry. Tak naprawdę ich nie lubisz, ich autorytetów, celów, całego tego gówna dla którego zabijają się dzień po dniu. Ile ty masz lat chłopie? 16? Trochę więcej…

Udało ci się dziś przeczytać w końcu trzy opowiadania Rylskiego, masz takie problemy z koncentracją, że łapiesz się co chwilę na tym, że czytasz a myślami jesteś gdzieś indziej. Kiedyś książka przenosiła w świat fantazji, dawała ukojenie, pozwalała oderwać się od rzeczywistości, dziś też tak jest ale skupić się, skupić, skupić, za wszelką cenę przestać żyć w światach równoległych. Mówią żyj tu i teraz, tu i teraz nie istnieje dla kogoś świadomego istnienia, jest tylko wczoraj za którym się tęskni i jutro, którego obietnica jest niepewna…

Tu i teraz żyją tylko psy i inne zwierzęta…

Myślenie pełne sprzeczności, z jednej strony patrząc na niektórych wiesz na pewno, że mając ich ideały, podejście do życia, cele, sens i własną świadomość powiesiłbyś się natychmiast, z drugiej strony kochasz życie, ten przepływający krajobraz gdy jedziesz nad morze, czy w góry okraszany doskonałą muzyką, bez której nie umiesz żyć. W ogóle tylko ciągła zmiana miejsca konsumpcji rzeczywistości pozwala trwać, nowe bodźce są bardzo ważne a życie nomada wpisane od dziecka w twoje DNA.

Obserwując marazm emocjonalny w jakim tkwią ludzie dociera do ciebie jak bardzo jesteś wybrany w tym swoim pudełku samotności i nawet czujesz pewien wyrzut sumienia, że tego nie doceniasz. Dziś już wiesz, że nikt nigdy tak naprawdę cię nie kochał, to co uważałeś za miłość to były chwile podszyte koniunkturalizmem, kaprysem, wyobrażeniem często ich własnym. Dziś już wiesz, że kocha się innych, za nic, za to że są a nawet jeśli ich nie ma. Ty zawsze musiałeś na tę miłość zasłużyć i już nie chcesz. Nie chcesz tak a od kiedy zostałeś naprawdę sobą, to drzwi alienacji ze stada zatrzasnęły się z ogromnym hukiem uświadamiając ci jak bardzo byłeś mało warty w oczach innych ludzi. I to jest najbardziej przykre. Ludzi wokół pełno – a jakże, tylko że ci którzy są, wytwarzają wyłącznie szum…

Już nawet mówisz do siebie w trzeciej osobie a świadomość nadchodzącego nieuchronnie kompletnego rozpadu materii oraz bezsensu i bezcelowości istnienia przeraża do tego stopnia, że ciężko jest zasnąć. Został tylko wstyd i kurtyna z maski, bo prymitywni ludzie powiedzą, że poniosłeś klęskę a do tego nie chcesz się przyznać przed światem, przed sobą tak i to ze spokojem. Zresztą oni też przegrali tylko jeszcze się łudzą. Ich chroni racjonalizacja i wyparcie, ciebie od dawna już nie. Jutro znów będzie dzień, pójdziesz w góry rozmawiając ze sobą, może jakiś promień słońca zagubiwszy się na twojej zmęczonej twarzy tchnie choć łyk wspomnienia i poczucia, że świat jest piękny? Pewnie tak, sam wiesz, że idąc w górę leśną ścieżką i słuchając pobliskiego potoku odpłyniesz w krainę marzeń, taką samą jak wtedy gdy miałeś 15 lat a świat lał cię bez litości tylko dlatego, że nie wyglądałeś jak reszta…

Koniec spowiedzi na dziś, lepiej nie będzie już na pewno…entropia nie bierze jeńców. I po co ci to było? Było konsumować a nie drążyć. Hahahaha, tak jakbyś miał wybór xD

Ende – jak ostatni komunikat pogodowy jakiegoś nieznanego żołnierza Paulusa pod Stalingradem, kiedy wszyscy już się poddali ale on musiał puścić w eter to za co był odpowiedzialny. Przeminiemy jak ci przed nami i ci po nas, nie zostanie po nas nic, nawet ślad cieplny.

Grafomański wysryw by Rafał

PS: Konsumpcyjne, atawistyczne śmieci uprasza się o nie komentowanie a nawet o niezaglądanie bo się wyrzygam a założyłem czystą pościel.

Rafał Skonecki