Tak naprawdę całe życie szukamy kogoś kto usłyszy szmer rosnącej trawy w taki sam sposób jak my – cała tajemnica poczucia spełnienia, dobrostanu, radości – reszta to miłe dodatki, tymczasem my wciąż błądzimy patrząc na innych przez pryzmat zazdrości otoczenia, by rodzina przyklepała związek, by znajomi mówili “piękna z was para”, by wesele było boskie, później kupujemy ogromny dom by czuć się lepiej niż tło, następne auto ociekające ledami błyszczy wieczorem na parkingu w promieniach zachodzącego słońca. Tylko szumu trawy wciąż nie słychać. Jedno pozostaje niezmienne – nieznośny hałas pustki w środku przywołujący skojarzenie z ciszą w odosobnieniu przerywaną co chwila przez kroplę rozbijającej się o taflę wody odmierzającą kolejną minutę uciekającego w bezsensie życia.
When I look back I see the landscapes That I have walked through But it is different All the great trees are gone It seems there are Remnants of them But it is the afterglow Inside of you Of all those you met Who meant something in your life — Olav Rex, August 1977