bo coś takiego nie istnieje! Od kilku lat daje się nakreślić dość wyraźny nurt wśród tak zwanych przebudzonych, nakłaniający do porzucenia wprogramowanych nam społecznie norm i celów, których realizacja nie przybliża nikogo do poczucia spełnienia, a jedynie konkretyzuje potrzeby otoczenia i doraźnie nas samych, poprzez przykrycie własnych deficytów – potrzeby bezpieczeństwa, popularności, sławy, pieniędzy, zdrowia, życia wiecznego. W każdym wypadku motorem postępowania ludzi są właśnie wspomniane braki, które są częściowo programowane genetycznie (np silnie zestresowana w ciąży matka, rodzi dziecko z ekstremalnie wyczulonym układem nerwowym) a częściowo behawioralnie. Każdy z mozołem wspina się po piramidzie “własnych” potrzeb wierząc głęboko, że gdy osiągnie już wszystko czego pragnie, to czeka go spokój wewnętrzny, radość, poczucie spełnienia. Nic bardziej mylnego – jeszcze żaden “zaliczony” cel nie wywołał w kimkolwiek długotrwałego poczucia szczęścia, bowiem takie odczucie byłoby sprzeczne z ewolucją, pozwalając człowiekowi spocząć na laurach, gdy tymczasem chodzi wyłącznie o jedno – przekazywanie i dywersyfikowanie materiału genetycznego, gdy cała reszta jest wtórna i pochodna tychże, pierwotnych mechanizmów.
Czytaj dalej „Nigdy nie dotrzesz do “swoich prawdziwych” pragnień…”