Są tacy ludzie, którzy mimo niesamowitego talentu, pracowitości i zespołu cech, które w innych warunkach zapewniłyby “sukces” w rozumieniu Kowalskiego pozostają w cieniu. Często talent i unikalność takich ludzi bywa odkrywana dopiero po śmierci. Weźmy tu pod uwagę choćby słynne ucho Van Gogha czy też chociażby twórczość Zdzisława Beksińskiego, która rozkwitła dopiero gdy śmierć dotknęła artystę. Andrzej Korzyński co prawda nadal żyje, ale znakomicie wpisuje się w ten schemat pozostając w cieniu, mimo iż powinien błyszczeć w świetle reflektorów. Może prawdziwy geniusz cechuje pewnego rodzaju skrucha duchowa i skromność? Być może. Tak czy owak Pan Korzyński to jeden z geniuszów muzycznych, których miałem przyjemność w moim nędznym życiu wysłuchać. Akwen Eldorado to tylko przykład twórczości mistrza, o którym mało kto słyszał, podczas gdy fakty są takie, że Człowiek z Marmuru, Człowiek z Żelaza, W Pustyni i Puszczy, Tulipan, Akademia Pana Kleksa, Oko Proroka, Wielki Szu, nigdy nie osiągnęły by swojego kunsztu, gdyby nie wkład Pana Korzyńskiego, który zadbał o klimat przenoszący nas w świat marzeń scenografów, reżyserów, czy też odtwórców ról w wymienionych filmach! Zatem? Po dobrej wódzie lepszy jestem w dżudzie… 😉
Fotka: Polskie Radio, gdyby ktoś chciał mnie szarpać z powodu praw autorskich.
Moje świadome zderzenie w twórczością Mistrza zaczęło się właśnie od wspomnianego serialu, opisującego losy dwóch braci – idealistów, którzy postanawiają wyjechać na dzikie wówczas Mazury, aby tam spróbować życia od zera, bez układów, układzików, goowna socjalnego i tej całej reszty śmierdzącej otoczki, która kręci się wokół tak zwanych “porządnych ludzi”. Na miejscu oczywiście spotyka ich rozczarowanie, bo po zderzeniu z tym co “ludzie mówią” a rzeczywistością, jest przepaść co najmniej takich rozmiarów jak na tamie Hoovera w Arizonie. 😉
Natychmiast oczywiście trafiają na funkcjonujący znakomicie układ typu “ręka rękę”, ale mimo to nie poddają się i póki członkowie owego układu nie próbują ich zrównać z szeregiem robią po prostu swoje. Gdy już się nie daje odpalają “atomówki” klasyczna sytuacja w przypadku silnie zdeterminowanych ludzi z zasadami – przychodzi czas, gdy trzeba powiedzieć dość. Trzeba tu wspomnieć prócz świetnych ról Rafała Dziurmana i Łukasza Rybarskiego, także znakomite wejście Jerzego Kryszaka, który odgrywa rolę wyrzuconego na margines życia naukowca, ichtiologa niegodzącego się z klaskaniem uszami na uczelni i za to “delegowanego” na zadupie. 😉
Musimy też wspomnieć o dziewiczych, mazurskich krajobrazach, których dziś w erze skuterów wodnych, kładów i innego goowna nie sposób uświadczyć. Zapraszam do zapoznania się z twórczością Pana Andrzeja Korzyńskiego!
Rafał Skonecki