Miki,Kent,Jenny.

Drzwi do poziomu 17 po raz kolejny otworzyły się z sykiem sprężonego powietrza a w ich ramie ukazała się twarz Mikiego. Wszedł do pomieszczenia i bacznie przyglądał się Jenny, która z równą ciekawością patrzyła na niego. Miki nie był zbyt przystojny, lekko zgarbiona sylwetka i koszulka z napisem Freedom ramowały go raczej jako buntownika kloszarda, niż pracownika poważnej agendy rządowej Nimbu.

Co ona tu robi? – Miki spojrzał na Kenta.

A może byś się przywitał przyjacielu? – odparł Kent.

Możemy zamienić dwa słowa w cztery oczy? – Miki nadal zmierzał w obranym kierunku.

To może ja już pójdę. – powiedziała Jenny wkładając kombinezon kompensacyjny.

Poczekaj chwilkę… – Kent podszedł do Jenny i chciał zszarpnąć z niej rękaw czarnego plastycznego kevlaru ale dziewczyna stanowczo powstrzymała go.

Moja wizyta u Ciebie nieco się przedłużyła. – dodała jakby usprawiedliwiając się.

Drzwi syknęły ponownie i obaj koledzy zostali sami.

Włącz awatary! – powiedział Miki.

Już włączone, możesz mówić – odparł Kent.

Kent, co ty robisz? Po co ją tu zapraszasz? Wiesz, że Malev często wykorzystuje atrakcyjne kobiety do inwigilowania wolnych myśli! Widzę jak na nią patrzysz, wydaje mi się, że w tej sytuacji powinniśmy zawiesić nasze plany. – Miki pomasował końcówkę nosa, zawsze tak robił, gdy się denerwował.

Wiesz, że za 23 minuty mamy zmianę strażników w systemie i tylko 6 minut na dojście do danych! Jesteś nieodpowiedzialny! – dodał.

Ona jest w porządku. Sprawdziłem to. – odparł Kent patrząc w ogromny ekran terminala stanowiącego jednocześnie jedną ze ścian pomieszczenia.

Co zrobiłeś? Nie wierzę, po prostu nie wierzę! Czy Ty zdajesz sobie sprawę jakie zaburzenia widma elektromagnetycznego wywolaleś grzebiąc w jej głowie? Przecież byle robot Rady Starszych by to wychwycił. Naprawdę masz ochotę być skazany na zawieszenie między drugim a trzecim wymiarem? Mało jeszcze fajnych ludzi, którzy żyją w obłędzie? – Miki tym razem stracił panowanie na sobą.

Uspokój się. Musiałem to zrobić. Coś mi kazało, tak samo jak wtedy, gdy w Blue Lullaby dosiadłem się do Ciebie i pokazałem plany platform kontroli zachowań. Gdybyś był strażnikiem albo pracownikiem Malevu, to już dawno byłbym zawieszony między wymiarami. Architekt zostawił backdoor w systemie, który na zasadzie krótkich przebłysków absolutu powoduje, że coś po prostu wiem! – odparł Kent.

Dobra kurde, ale grzebanie w jej głowie musiało zostawić logi na serwerze kontroli umysłów. Musiałeś o tym wiedzieć. – Miki podszedł do automatu i poprosił o filiżankę soku z Papui.

Wyczyściłem je. Łącznie z widmem. – odparł Kent.

Nie! Niemożliwe! Trafiłeś na tunel do systemu kontroli umysłów? – Miki odstawił filiżankę z sokiem rozlewając nieco na blat i obserwował jak automat natychmiast zebrał resztki celem ponownego wykorzystania.

Żywność na Nimbu była bardzo trudno dostępna, liczne farmy budowane na kształt Kibuców zapewniały, co prawda wystarczająca dla kolonii ilość pokarmu ale od pewnego czasu wprowadzono reglamentacje. Coś powodowało, że rośliny przestawały się reprodukować. Miki miał pewne podejrzenia, czemu się tak dzieje, ale póki nie miał pewności nie dzielił się tym z nikim, nawet z Kentem.

Trafiłem ale tylko na jej. Do systemu kontroli umysłów również, ale tylko do części z logami. Poza tym nic nie musiałem usuwać. – powiedział Kent patrząc w podłogę.

Jak tylko do jej? Stary, to jest świetna wiadomość, musisz mi pokazać strefy binarne, które przetwarzałeś a ja już sobie poradzę! – krzyknął Miki zapominając z euforii o kłopotach.

Nie poradzisz. – odparł sucho Kent

Jak, nie jak tak! Czemu wątpisz w moje umiejętności? – Miki podszedł do Kenta.

Nie wątpię. Wszedłem w jej głowę na 6 hercach… – powiedział Kent.

Jak? Co? Gdzie? Przecież to dawno zapomniana częstotliwość, poza tym żaden Nimbu nie posiada interfejsu… słuchaj… przecież to częstotliwość na jakiej Karpezjanie przejęli dawno temu kontrolę nad ludzkimi umysłami! To niemożliwe… – wrzasnął Miki.

A jednak. Ona jest człowiekiem. Pełnym człowiekiem… – odparł Kent.

Wow! Toż to jak Eskardes w muzeum Niebytu! – wyrwało się Mikiemu.

Eskardes na Nimbu był tym samym co dinozaur na ziemi. Ostatni z nich zginął przygnieciony odłamkiem skalnym a jego szkielet ustawiono w muzeum osobliwości natury.

Słuchaj, ale to nam daje znakomite możliwości! Ona jest poza kontrolą systemu! Nie działa na nią nic, co działa na inne kobiety z Nimbu! – dodał po chwili.

Tak. Dlatego zamierzam ją włączyć w naszą świętą wojnę. – powiedział Kent.

A co ona potrafi? – zapytał Miki.

Potrafi tworzyć graficzne fraktale, które są dla nas nieosiągalne konstrukcyjnie. Wiesz czemu zawiesiłeś się na siódmym poziomie platformy? Bo nie było tam nic poza konstrukcją rzeczywistości. Ona w swoich myślach może nam zbudować pomost do siódemki. Jeśli uda nam się tam wejść staniemy się potężniejsi niż system! Nikt z nich nie potrafi się poruszać w siódmym wymiarze. Jestem tego niemal pewien. Dziesiątka to absolut, dziewiątka i ósemka jest rozpisana wyłącznie teoretycznie, szóstkę znamy tyle o ile a do siódemki trafiliśmy przez przypadek. Kojarzysz te chwile? – powiedział Kent.

Nie gadaj, że to był siódmy poziom… – odparł Miki.

Był. Sprawdziłem to później i mogę Ci to udowodnić. – powiedział Kent.

To jest wiadomości miesiąca! Dobra, logujmy się, bo okienko się zaczyna. – powiedział Miki.

Przeszli do ukrytego za lustrem pomieszczenia, w których czekały na nich dwa stanowiska. Odizolowane od sieci Nimbu, a jednocześnie włączone w nią poprzez tunel z nieużywanym od dawna, a zostawionym przez system kanałem umożliwiającym awaryjne zarządzanie siłowniami energetycznymi. Były to obiekty strategiczne, a jako takie mogły być podsłuchiwane przez wrogów Rady Starszych, wiec celowo zostały wyłączone spod nadzoru. Architekci nie przewidzieli, że ktoś z mieszkańców Nimbu dotrze na szósty poziom rzeczywistości i znajdzie końcówkę umożliwiająca wejście do systemu. Nikt tego nie potrafił. Nikt poza Mikim. Ekrany błysnęły światłem i pojawił się na nich ciąg komend w starym dawno nieużywanym interpreterze.

Dwaj rebelianci wyposażeni miast broni w klawiatury a zamiast zielonych beretów w sterowniki podobne do ziemskich myszek ruszali w nieznane. Poziom na którym pracowali, był na tyle dziewiczy, że poruszali się po nim od przypadku do przypadku, nie wiedząc do końca w jaką część platformy trafia. Bywało różnie, czasem dostawali się do systemu zarządzania budową magazynów a innym razem do tajnych danych Malevu. Fakt, że działali już tak od dłuższego czasu bez wykrycia ich przez system, był dowodem ich geniuszu. Wspólny plan uwolnienia Nimbu od tyranii nabierał rumieńców…

Rafał Skonecki