Prawdziwy ból.

Albo jak kto woli A Real Pain to nowy i drugi film reżyserowany przez mało znanego w Polsce Jessego Eisenberga, wybrałem się w ramach kina konesera do mojego ulubionego miejsca, gdzie zawsze oglądam takie rzeczy, czyli kina Śnieżka w mojej ukochanej Rabce. Film zrobił na mnie bardzo duże wrażenie, ale zanim podzielę się swoimi przemyśleniami napiszę o czymś, co zawsze powoduje moje wzburzenie a mianowicie komentarze na filmweb-ie młotków typu stracony czas i pieniądze. Ludzie, do qrwy nędzy, jeśli wasza percepcja rzeczywistości jest na poziomie psa, to nie chadzajcie do kin na takie filmy, tylko wybierzcie coś lżejszego i bawcie się dobrze, ale nie denerwujcie ludzi swoimi płytkimi tekstami. Dzięki i sorki ale szlag mnie trafia patrząc na coś takiego…Po pierwsze to nie jest film o holokauście ani o Żydach, to jest film o tym, że są ludzie, którzy z pozoru będący duszami towarzystwa cierpią dużo bardziej niż ci z pozoru refleksyjni, czy przeciętni. Spojler jak diabli, więc jak ktoś nie chce to niech nie czyta, ale ten obraz rozbudził moje emocje na tyle, że nie zamierzam przebierać w słowach. Fabuła jest do odczytania w sieci, więc nie będę jej streszczał, jedyne co rzuca się w oczy to dystans jaki Polska jako kraj pokonała od upadku komuny. Dziś nasze miasta, drogi, pociągi są dużo lepszego standardu niż opsrane metro w NY, czy pierwsza lepsza autostrada we Francji i to doceniają także ludzie stamtąd. Ale to szczegół, idźmy do meritum.

Stopy – tylko kretyn może pomyśleć, że fakt iż Benji zwraca uwagę na kształt stóp Davida jest gagiem. Nie, nie jest. Fakt, że David nigdy przez całe życie nie zwrócił uwagi na kształt swoich stóp a zrobił to dopiero wtedy, gdy ich geometrię dostrzegł Benji świadczy o jednym – na świecie są ludzie, którzy widzą wszystko z perspektywy i tym żyje się łatwiej mimo pozornego strachu, odpowiedzialności czy wycofania oraz ci, którzy widzą w tych pieprzonych stopach coś szczególnego, którzy są duszą towarzystwa i potrafią rozbawić knajpę grą na pianinie czy poczuć radość z zapalenia skręta na dachu hotelu a mimo to…cierpią. Non stop cierpią, bo taka dokładna percepcja rzeczywistości powoduje, że widzi się więcej, czuje się więcej, myśli się więcej, przebywa w swoim świecie więcej. Jak jakiś baran pomyśli, że mam fetysz stóp po tym co napisałem to wezmę kałacha i zacznę strzelać. Mam w dupie te pieprzone stopy, one są jedynie narzędziem do pokazania pewnego schematu, który doskonale wykorzystał reżyser.

Dojrzałość – pozornie dojrzały, posiadający rodzinę David, który żyje w ciągłym poczuciu strachu, konwenansach i obawiający się o to, aby nie być niewłaściwie odebranym zazdrości Benji-emu, że ludzie go kochają i jedzą łyżkami. Sam daje się porwać jego spontaniczności  i czuje, że to jest to, ale jednocześnie stara się twardo stąpać po ziemi, bo tego oczekuje od niego skurwiałe do cna społeczeństwo – jest dojrzały xD. Benji zachowuje się z pozoru irracjonalnie, jest krzykliwy, często opryskliwy ale jednocześnie to tylko on z całej wycieczki jest w stanie naprawdę wczuć się w klimat obozu zagłady, reszta po prostu ogląda historyczne zjawisko wiedziona poczuciem ciekawości i być może sentymentem. Prawdziwych, głębokich uczuć nie ma w tym za grosz i tak funkcjonuje 90% stada a później słyszysz, że przecież Beksiński nie był w niczym wyjątkowy a ty to już w ogóle jesteś przeciętny. Ha tfu szmaciarze, won na schabowego i wielbić swoje karyny bijąc pokłony za to, że w ogóle zwróciły na was uwagę!

Finał – Benji wraca tam gdzie żyje, bo często ludzie wrażliwi nie chcą grać jak ja tylko po to żeby ciąć kupony od interakcji ze stadem przypłacając to zdrowiem, nerwami, poczuciem bycia w niezgodzie ze sobą, tylko kończą jako bezdomni, alkoholicy, czy też mieszkający na dworcu lotniczym mając uprzednio nieudaną próbę samobójczą. Dla betonów mających jako jedyny wyznacznik sukcesu kasę tacy ludzie są jak glisty. Dla mnie wy jesteście jak glisty, mimo że biedny nie jestem.

Smaczków w tym obrazie jest dużo więcej, obejrzę go jeszcze raz w spokoju i wtedy być może napisze jeszcze coś więcej. Polecam ten film bardzo mocno ale ludziom, którzy są na takie kino gotowi. Ja w Benjim odnalazłem siebie z tą różnicą, że ja jestem wysoko funkcjonującym wrażliwcem w przeciwieństwie do bohatera filmu. Wiem z czego to wynika i nie sądzę, aby uległo to zmianie choć kosztuje mnie to mentalnie wiele.

Rafał

Rafał Skonecki