Wszyscy chyba ludzie mają wbudowany mechanizm, który nakazuje zakładać, że świat działa podobnie do sposobu w jaki go odbierają, że jest to jedyna słuszna opcja a wszelkie odstępstwa do dewiacje. A co powiecie na to, że są ludzie, którzy nie prowadzą tak zwanego dialogu wewnętrznego, czyli de facto są pozbawieni empatii ale jednocześnie niekoniecznie muszą być psychopatami? Jak to działa – otóż bardzo prosto, człowieka empatycznego przed popełnieniem niecnego czynu powstrzymuje właśnie wewnętrzny dialog oraz percepcja rzeczywistości oparta o determinizm behawioralny. Często także wyobrażenie sobie siebie w sytuacji kogoś innego oraz wczucie się w jego emocje. W przypadku ludzi, którzy nie prowadzą takiego dialogu mechanizmem zabezpieczającym jest zwykły rachunek zysków i strat. xD Przykład?
Proszę bardzo! Mam kogoś uderzyć? Ja się zastanawiam czy nie zrobię temu komuś krzywdy, zastanawiam się jak sam bym się czuł będąc uderzonym, ci bez tego typu dialogów wewnętrznych myślą tylko w kontekście konsekwencji ich czynu, czyli czy ofiara może oddać, ewentualnie jako mocno albo czy grozi im za to jakaś penalizacja. xD Niesłychane? No właśnie a dr Kyle D. Killian popełnił na łamach psychology today felieton powołujący się na badania innego psychologa Russella Hulburta, który dowodzi, że takich osób w populacji jest nawet 70% zatem ludzi naprawdę empatycznych może być mniejszość. Taka teoria tłumaczyłaby wiele zła jakie zachodzi na świecie po stronie ludzi jako ogółu.
Dr Killian wyjaśnia a tekście, że ludzie pozbawieni lub z ograniczoną empatią odbierają świat czysto zadaniowo np w formie obrazów w głowie typu lista rzeczy do zrobienia. Nie dziwne zatem, że naturalnym miejscem pracy i sukcesów dla tego typu ludzi są zarządy spółek giełdowych, stanowiska w armiach czy kariera polityka. Wewnętrzne głosy i dialog powodują bowiem, że empata często nie podejmuje decyzji korzystnych z perspektywy firmy czy państwa bowiem zawsze liczy się z tym jaki wpływ będą one miały na poszczególne jednostki a nie tylko całe grupy ludzi. Z punktu widzenia bezdusznej natury to właśnie podejście czysto zadaniowe jest premiowane przetrwaniem genów i być może stąd wynika priorytet ludzi pozbawionych empatii nad tymi prowadzącymi rozległe dialogi wewnętrzne.
Często też miałem w życiu do czynienia z ludźmi, którzy na pierwszy rzut oka byli przychylni po czym okazywało się, że to tylko fasada. Otóż może być tak, że ta fasada to czysto zadaniowa strategia, której empatyczny człowiek nie jest w stanie rozszyfrować od razu bowiem oczekuje, że ten drugi kieruje się takim samym myśleniem jak on sam.
Myślenie, że świat działa tak jak bańka, w której sami funkcjonujemy może być destrukcyjna na każdym polu, także relacji.
pozdrawiam
Rafał