Miałem dziś otworzyć sezon narciarski w Spytkowicach, ale że późno wstałem to nastąpiła zmiana planów. Spytkowice Ski położone w przesmyku między Gorcami a Beskidem Żywieckim kuszą mnie od jakiegoś czasu. Dlaczego? Bo jest kanapa to po pierwsze, bo trasy są łatwe i dobrze przygotowane a to ważne na rozgrzewkę przed skokiem w Dolomity, bo wprost z wyciągu można podziwiać majestat Diablaka i wreszcie jest tam fajny kompleks SPA z basenem, co pozwala po dniu na deskach “dobić się” w przyjemnej atmosferze sielanki w naprawdę niewygórowanej cenie. No cóż? Jutro też jest dzień, za to dziś postanowiłem odwiedzić starego znajomego…który majaczy na zdjęciu w tle.
Zapach deszczowej niedzieli.
“Rafał usiadł na schodach, starł ręką pot z czoła sięgając po papierosa. Od ponad 30 lat trzymał prawie pustą paczkę Extra Mocnych, znalezionych przy zwłokach przyjaciela, który lata temu odszedł na zawsze. Zostały dokładnie dwie sztuki. Wyjął jeden z nich, pomięty i przesuszony. Niestety nie miał zapałek. Z pomocą przyszedł przypadkowy przechodzień, który widząc efektowne dachowanie starego SEC-a podszedł sprawdzić czy kierowca wyszedł z wypadku bez szwanku. Błysnął płomień zapałki i Rafał zaciągnął się gryzącym dymem, mimo że nie palił od dawna to łapczywie pochłaniał gorzki smak jednocześnie przyglądając się żarzącej jak iskra życia końcówce papierosa. Mówią, że w takich chwilach całe życie przebiega człowiekowi przed oczyma, ale to nie prawda. Przynajmniej nie w jego wypadku – tak sądził. Był w błędzie… Czytaj dalej „Zapach deszczowej niedzieli.”
Living my dream.
Każdy z nas żyje własnym snem. Tu gdzie jestem obecnie czas płynie inaczej. Ciemne chmury przetaczają się po niebie, czarne plaże nęcą spokojem a chłodny wiatr podszywa zimnem typową “koledżówkę” podobną do tej, którą lata temu nosił Kevin Arnold. Smieszne? Wiem, nie stać Cię na sentymentalizm bo skoorwiałe do cna społeczeństwo wymaga od Ciebie siły, waleczności i “sukcesu”, więc siłowo kreujesz się na debeściaka, byleby otoczenie nie odkryło kim naprawdę jesteś. Wiesz co? Jeśli to Twój schemat to właśnie przegrywasz własne życie a najlepsze jest to, że nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Zresztą, w finale i tak wszyscy przegramy, więc może chodzi wyłącznie o to, aby przegrać na własnych a nie narzuconych społecznie warunkach?
Czytaj dalej „Living my dream.”
Playlista na listopad :)
To już chyba na stałe? Mnóstwo ambientu, synth popu i tego typu rzeczy. Fajnie, że są ludzie, którym to się podoba. Będzie się jeszcze zmieniać w trakcie.
Naukowe spojrzenie na utopię wegan.
Zacznę dziś nietypowo – cytatem. Charles Bukowski mimo, że był nałogowym alkoholikiem to mógł pochwalić się bardzo celnym i pozbawionym iluzji spojrzeniem na rzeczywistość. Dla dzisiejszych rozważań pozwolę sobie wykorzystać jeden z jego tekstów. Od razu wspomnę, że wszelkie teksty deprecjonujące go ze względu na tak zwaną opinię społeczną mam gdzieś. Błąd logiczny zwany argumentum ad verecundiam jest tak powszechnie wykorzystywany przez tłuszczę do wyklepywania rzeczywistości, że nie ma większego sensu zawracać sobie tym głowy. Jest to moja trzecia krucjata zakończona rozjechaniem argumentów wegan na ich własnym forum. Większość adwersarzy reagowała na zasadzie haha, hihi, nawet ci posiadający głębszą wiedzę w zakresie biologii polegli, bo najpierw próbowali mnie ośmieszyć, a kiedy odwróciłem sytuacje okazało się, że mają dość wąskie widzenie rzeczywistości, które jest charakterystyczne dla homo sapiens w XXI wieku.
“Wszędzie panuje chaos. Ludzie po prostu rzucają się na wszystko w zasięgu ręki: komunizm, zdrową żywność, zen, surfing, balet, hipnozę, terapię grupową, orgie, rowery, zioła, katolicyzm, podnoszenie ciężarów, podróże, ucieczkę od rzeczywistości, wegetarianizm, Indie, malarstwo, rzeźbę, pisanie, komponowanie, dyrygenturę, wyprawy z plecakiem, jogę, kopulację, hazard, alkoholizm, wędrówki bez celu, mrożony jogurt, Beethovena, Bacha, Buddę, Chrystusa, transcendentalną medytację, heroinę, sok z marchwi, próby samobójstwa, szyte na miarę garnitury, podróże odrzutowcem do Nowego Jorku, dokądkolwiek… Te fascynacje zmieniają się nieustannie, mijają, ulatują bez śladu. Ludzie po prostu muszą znaleźć sobie jakieś zajęcia w oczekiwaniu na śmierć. To chyba dobrze, że istnieje jakiś wybór.” Czytaj dalej „Naukowe spojrzenie na utopię wegan.”