Tak się składa, że być może będziemy mieli możliwość podziwiania dość rzadkiego w ludzkiej skali czasu zjawiska a mianowicie zapadnięcia się grawitacyjnego pobliskiej gwiazdy. Uściślijmy, jeśli w ogóle zaobserwujemy ten proces to znaczy, że Betelgeza, bo tak astronomowie nazywają położoną w odległości około 700 lat świetlnych od Ziemi gwiazdę, w czasie bezwzględnym już dawno nie istnieje, zamieniając się najpierw w białego karła, następnie eksplodując w super nową, by ostatecznie zamienić się w czarną dziurę, obiekt o takiej gęstości i grawitacji, że nawet światło nie jest w stanie wyrwać się poza promień Schwarzschilda. To co być może zaobserwujemy zdarzyło się właśnie mniej więcej 700 lat temu w nieodległej biorąc pod uwagę rozmiar wszechświata galaktyce. Tyle czasu potrzebowałyby fotony wystrzelone z umierającej gwiazdy, aby dotrzeć do naszych oczu. Czytaj dalej „Śmierć gwiazdy.”