Tak się składa, że być może będziemy mieli możliwość podziwiania dość rzadkiego w ludzkiej skali czasu zjawiska a mianowicie zapadnięcia się grawitacyjnego pobliskiej gwiazdy. Uściślijmy, jeśli w ogóle zaobserwujemy ten proces to znaczy, że Betelgeza, bo tak astronomowie nazywają położoną w odległości około 700 lat świetlnych od Ziemi gwiazdę, w czasie bezwzględnym już dawno nie istnieje, zamieniając się najpierw w białego karła, następnie eksplodując w super nową, by ostatecznie zamienić się w czarną dziurę, obiekt o takiej gęstości i grawitacji, że nawet światło nie jest w stanie wyrwać się poza promień Schwarzschilda. To co być może zaobserwujemy zdarzyło się właśnie mniej więcej 700 lat temu w nieodległej biorąc pod uwagę rozmiar wszechświata galaktyce. Tyle czasu potrzebowałyby fotony wystrzelone z umierającej gwiazdy, aby dotrzeć do naszych oczu.
Batelgeza jest obserwowana przez astronomów od kilkudziesięciu lat, bowiem wykazuje typowe dla umierającej gwiazdy, cyklicznie powtarzające się zwiększanie i zmniejszanie swojej jasności. Jednak 14 stycznia tego roku detektory fal grawitacyjnych wykryły coś niezwykłego a mianowicie wzrost aktywności grawitacyjnej pochodzącej z rejonów bliskich gwiazdy. Prawdopodobieństwo, że dojdzie do spektakularnej obserwacji tego arcy widowiskowego procesu za naszego życia jest jednak nikłe, gdyby jednak tak się stało i pewnego dnia zauważycie dwa słońca w dzień, z których jedno będzie miało jasność księżyca w pełni, to nie znaczy, że to koniec świata albo najazd ufoludków, tylko naturalne zjawisko, którego piękno może być porażające.
Wiek gwiazdy szacowany jest na 9 milionów lat a przyjmuje się, że większość tego typu obiektów posiada zapas paliwa umożliwiający życie maksymalnie przez 10 milionów lat, co znaczy, że okres istnienia Batelgezy zmierza do końca.
Jesteśmy pierwszym pokoleniem ludzi, które takie zjawisko zrozumie i postara się opisać w logiczny, spójny i naukowy sposób. Jak wiemy w przeszłości spektakularne zjawiska astronomiczne były wykorzystywane przede wszystkim do zastraszania wyznawców przez różnego rodzaju religie i ich kapłanów, którzy posiadając wiedzę na temat np zaćmienia Słońca miast krzewić prawdę wśród pospólstwa, wykorzystywali grozę i niewiedzę do zdobycia jeszcze większej władzy, zasobów, wpływów.
Docierające do nas fale grawitacyjne są rodzajem forpoczty, coś jak widok eksplozji meteorytu w atmosferze, ogłuszający huk pojawi się po pewnym czasie. Szacuje się, że eksplozja może nastąpić w czasie maksymalnie około 100 tysięcy lat co jest w skali astronomicznej chwilą, może się zdarzyć również tak, że stanie się to teraz (w naszym układzie odniesienia widzimy wyłącznie przeszłość, zatem jeśli doszło do wybuchu to miał on miejsce właśnie owe 700 lat temu). Aby zrozumieć skalę łatwiej wyobrazić sobie, że jeśli np. zgaśnie słońce to dowiemy się o tym po około 8 minutach, bowiem tyle czasu zajmuje światłu pokonanie drogi z życiodajnej gwiazdy do naszej planety.
https://m.youtube.com/watch?v=2JN722oEqgs
Osobiście bardzo chciałbym przeżyć coś takiego, byłoby to niewątpliwie wydarzenie na skalę światową, coś czego nie doświadczył nikt w historii ludzkości.
Trzymam zatem kciuki! No i patrzcie w niebo. 🙂
Rafał