3xA, czyli antropomorfizm, antropocentryzm, antynatalizm.

Cóż? Ciężko coś napisać w obliczu pełnoskalowej wojny na wschodzie, tak czy inaczej od pewnego czasu chodzi mi po głowie coś, co zawsze wydawało mi się słuszne, choć bywały okresy w moim życiu, gdy wstydziłem się takiego podejścia. Antropomorfizacja to nadawanie cech ludzkich np przedmiotom, zwierzętom, martwej naturze itp. uważam natomiast, że nadawanie cech ludzkich ludziom bo wyglądają jak ludzie jest błędem. Tak jak nikt nie zasługuje na szacunek przez sam fakt, że z wyglądu jest człowiekiem tak samo może zdarzyć się, że pomimo wszelkich cech ludzkich osobnikowi bliżej do dzikiego kota niż do homo sapiens. Skończmy w końcu z nadawaniem czemukolwiek wartości na podstawie cech fizycznych! I żeby nie było – zwierzęta też lubią dręczyć inne zwierzęta. To wszystko dzieje się dlatego, że ten świat z punktu widzenia świadomej istoty jest dokumentnie skopany w fundamentach. Nie może być inaczej jeśli życie powstaje na ułamek sekundy w skali całości, w dodatku na kawałku skały pędzącej przez Wszechświat tylko dlatego, że akurat znalazła się w dobrym miejscu i czasie pod względem źródła energii.


Antropomorfizm w mojej definicji wyjaśniłem w zasadzie we wstępie do tego wpisu, więc chyba nie ma sensu tego bardziej rozwijać. Im dłużej żyję tym mocniej betonuję się w poglądach, które miałem w zasadzie już jako nastolatek i niewiele tu zmienia fakt, że ta subiektywna wizja rzeczywistości bardzo dobrze przylega do obserwowanego świata mimo, że przez całe niemal życie próbowałem sobie wmówić, że jest inaczej. Nawet ten blog to w większości próba wyrzucenia z siebie pewnych lęków, które gdzieś głęboko w fundamentach osobowości podlewane doświadczeniem życiowym kwitną w najlepsze. Nie udało mi się spotkać nikogo, kto udowodniłby mi, że się w czymkolwiek mylę, choć było to jedno z największych marzeń mojego życia. Ludzie, których spotykałem z naprawdę nielicznymi wyjątkami tylko potwierdzali regułę.

Antropocentryzm jest jedyną wg mnie metodą przetrwania choć w krótkim okresie, bowiem NIC nie przetrwa próby czasu. Absolutnie NIC w takiej formie, w jakiej to znamy. Zatem zanim przejdziemy do antynatalizmu, to powiedzmy sobie szczerze – skoro już tu jesteśmy i musimy odbierać tę skurwiałą do cna rzeczywistość na co dzień, to nie pozostaje nam nic innego jak zajęcie miejsca w mitycznym fotelu opisywanym tak plastycznie przez Zdzisława Beksińskiego. Nie ma sensu siedzieć na kaktusie jeśli można inaczej, bowiem takie podejście nie zmienia czegokolwiek poza wniesieniem w ten krótki okres percepcji dodatkowego cierpienia. A to dopadnie każdego – nawet tych, którzy korzystając z loterii genetycznej urodzili się atrakcyjni fizycznie, zamożni z domu, pozbawieni traum i lęków. Śmierć, utrata bliskich, choroby, dotkną każdego, więc nie ma sensu się spinać i może warto czasem wyjrzeć z własnej bańki tworzonej przez okoliczności zewnętrzne i spojrzeć na świat oczyma innych ludzi? Oh boy! Wymagam niemożliwego, szczególnie od tych, którzy akurat tną kupony – od władzy, od pieniędzy, od własnej atrakcyjności. Byłem taki sam…

Antynatalizm jest jedynym spójnym jak dla mnie nurtem filozoficznym na dzień dzisiejszy. W czasach przeszłych, kiedy targany do szaleństwa nienawiścią do tego co mnie otacza oraz mechanizmów, które rządzą światem, starałem się spersonifikować winnego takiego stanu rzeczy. Raz był to bóg, którego zaciekle krytykowałem, innym razem bezduszna natura, którą niszczyłem tak jakby była w stanie odczuć moje emocje, tymczasem to wszystko jest pozbawione jakiegokolwiek sensu z ludzkiej perspektywy w dłuższym okresie czasu. Kiedyś uważałem, że jakimś wyjściem mogłoby być zbiorowe samobójstwo w akcie protestu przeciwko temu jak ten świat jest urządzony, ale już dawno doszedłem do wniosku, że byłby to gest zupełnie bez znaczenia, pusty, nic nie wnoszący na płaszczyźnie satysfakcji, czy zmieniający cokolwiek jeśli chodzi o sens istnienia. Więc skoro już tu jesteśmy to starajmy się żyć tak jak umiemy, póki egzystencja daje nam jakąś radość i nie sprowadza cierpienia, które jest kompletnie bezsensowne z punktu widzenia jednostki. Tak, żyjmy! Chwytajmy dzień, starajmy się rozumieć innych, cieszmy się chwilą ale nie przedłużajmy tej farsy ponad to co już się stało i co istnieje. Rezygnacja z egoistycznej potrzeby posiadania potomstwa jest jedyną logiczną wobec zderzenia z rzeczywistością.

Tak to widzę.

Znów wpis jest mało optymistyczny, ale lepiej chyba być realistą niż udawać.

Rafał

Rafał Skonecki