Krzyk ciszy.

Zaskoczyło mnie ostatnio kilka maili, co prawda z fejkowych kont, ale zawsze. Przebija w nich jeden wątek – dlaczego milczysz!? Prawdę mówiąc nie sądziłem, że poza dwoma, trzema osobami ktokolwiek tu zagląda! To miejsce to takie poletko buraków o którym wspominał nieodżałowany Zdzisław Beksiński, miejsce na wyrzucenie leków, frustracji, niezgody na to co mnie otacza. Gdybym potrafił malować jak mistrz, lub choćby wczuwać się emocjonalnie w to co robię na poziomie Tomka Beksińskiego to pewnie moje akty hiperkompensacyjne związanie z pojęciem całościowym świata,  w którym przychodzi nam egzystować znalazłyby ujście w postaci obrazów, które większość tłuszczy określałaby jako straszne, bądź w audycjach radiowych, podczas których dokonywałbym sepuku płacząc po kolejnym rozstaniu z dziewczyną. Na moje szczęście, nieszczęście zdeterminowana ścieżka życiowa spowodowała, że moja osobowość jest mieszanką delikatności, finezji, romantycznej natury z bezwzględnością terminatora. Sam nie wiem gdzie przebiega owa granica, często nie potrafię jej zdefiniować póki fala wściekłości bądź empatii zaleje moje trzewia, nie mniej jednak chciałbym być swoim przyjacielem w czasach gdy kocham i nie chciałbym być swoim wrogiem wtedy, gdy nienawidzę. Potrafię czekać latami na wendetę, niczym Żebrowski w psach…nawet za kilka lat, ale sprawiedliwość ich dopadnie. 🙂 Cóż? Nikt nie wybiera roli, którą przyjdzie mu odegrać w czymś, co ludzie zwą życiem. Ostatnio nawiązałem dość ciekawą dyskusję z pewnym człowiekiem Czytaj dalej „Krzyk ciszy.”

Mistrz!

Jeżeli profesor Suchodolski tak powiedział, to należy jego zapytać…. 😀 Czy można lepiej opisać rolę muzyki w życiu człowieka? 🙂 Z czego Pan żyje? Hahaha….dobrze, że swetry tureckie były wówczas w modzie a Pan Beksiński wyjątkowo kulturalnym człowiekiem. Mistrz!

Słodki koniec dnia.

Mam silną potrzebę poruszenia dwóch tematów. Pierwszy z nich to jeden z tysiąca, czyli wpis na forum racjonalisty człowieka posiadającego dużą wiedzę w zakresie fizyki teoretycznej, który prawdopodobnie pozwoli mi ruszyć do przodu w temacie determinizmu. Mimo że, hasła typu teoria Fali Pilotującej i teoria de Broglie’a-Bohma pchnęły w mój marazm poznawczy nowe siły, to nim popełnię na ten temat wpis, skupię się na doznaniu zmysłowym, którego byłem świadkiem kilka dni temu.

“Być mgłą, która nie wie czy jest jeszcze ziemią
czy może już chmurą
nie wie bo nie musi
nie wie
robi swoje
I nic innym do tego”.

Jarosław Mikołajewski /Maria Linde/

Na film Jacka Borcucha czekałem w napięciu kilka miesięcy wspominając genialny koncert Daniela Blooma w łódzkiej Wytwórni sprzed kilku lat, kiedy to korzystając z niezdecydowania innych widzów udało mi się zająć miejsce na kanapie pod samą sceną, co wyjątkowo przyczyniło się do odbioru genialnej twórczości kompozytora. Jedyną rysą na Słodkim Końcu Dnia jest obecność Szczepana Twardocha, który jawi mi się mocno niespójnie jako autor i twórca, ale być może to rodzaj uprzedzenia? Oby. Tak czy owak zgodnie z zasadą synchroniczności, którą opisałem w poprzednim felietonie pewne rzeczy spotykają nas, czy też robią wrażenie w odpowiednich momentach czegoś co zwiemy życiem, dlatego będąc pod wrażeniem owego obrazu w odniesieniu do miejsca i czasu w jakim się znajduję teraz, chciałbym ogłosić powstanie arcydzieła. Jeśli ktoś przypisze ten film promocji multi kulti to znaczy, że jest prostakiem. Najbardziej bolesny w tym życiu jest…podział. I to jest prawda. W zasadzie cała prawda, którą jednostki odkrywały już dawno. Choćby John Lennon. Wszystkie niemal problemy świata poza ostatecznymi, dla których nie ma rozwiązania biorą się z niedojrzałości ludzi. Czytaj dalej „Słodki koniec dnia.”

Problem z synchronicznością.

Racjonalizm, fizyka i matematyka próbują opisać nasz świat w sposób maksymalnie ścisły, skondensowany. Nauka dąży do określenia jednego modelu funkcjonowania rzeczywistości w oparciu o powtarzalność zjawisk. Jak wiemy do dziś nie udaje się pogodzić fizyki klasycznej, która opisuje mechanizmy funkcjonowania świata w skali makro z fizyką kwantową traktującą o skali mikro. Nieoznaczoność Heisenberga już dziś jest mocno podważana w kręgach naukowych podobnie jak oklepany kot Schrodingera, który tak naprawdę jest albo martwy, albo żywy, bez stanów pośrednich, które są takowymi wyłącznie dla obserwatora, który nie dysponuje dostateczną ilością danych by stwierdzić jego stan empirycznie. Innymi słowy – moim skromnym zdaniem to Einstein miał rację twierdząc, że nieprawdą jest, że nie da się zmierzyć dokładnie położenia cząstki w przestrzeni bo obserwacja wpływa na wynik pomiaru. Wpływa ale tylko w zakresie odbioru owego pomiaru przez obserwatora a nie aksjomatycznego położenia cząstki w przestrzeni (patrz paradoks EPR).

„Astronom Flammarion relacjonuje , że kiedy pisał książkę o atmosferze Ziemi i właśnie był przy rozdziale poświęconym sile wiatru, nagłe uderzenie wiatru zdmuchnęło wszystkie jego papiery ze stołu i wywiało je za okno”

Carl Gustaw Jung, Rebis, czyli kamień filozofów.

Czy można dwa razy pod rząd trafić szóstkę w lotka? Przecież wszelkie zasady rachunku prawdopodobieństwa niemal wykluczą taką możliwość a rzeczywistość pokazuje, że takie rzeczy się dzieją. Czy zatem jest to czysty przypadek, czy może siła nadprzyrodzona, a może…powszechne prawo synchroniczności, którego na dziś nie jesteśmy w stanie zinterpretować naukowo?

Czytaj dalej „Problem z synchronicznością.”

Naukowe spojrzenie na utopię wegan.

Zacznę dziś nietypowo – cytatem. Charles Bukowski mimo, że był nałogowym alkoholikiem to mógł pochwalić się bardzo celnym i pozbawionym iluzji spojrzeniem na rzeczywistość. Dla dzisiejszych rozważań pozwolę sobie wykorzystać jeden z jego tekstów. Od razu wspomnę, że wszelkie teksty deprecjonujące go ze względu na tak zwaną opinię społeczną mam gdzieś. Błąd logiczny zwany argumentum ad verecundiam jest tak powszechnie wykorzystywany przez tłuszczę do wyklepywania rzeczywistości, że nie ma większego sensu zawracać sobie tym głowy. Jest to moja trzecia krucjata zakończona rozjechaniem argumentów wegan na ich własnym forum. Większość adwersarzy reagowała na zasadzie haha, hihi, nawet ci posiadający głębszą wiedzę w zakresie biologii polegli, bo najpierw próbowali mnie ośmieszyć, a kiedy odwróciłem sytuacje okazało się, że mają dość wąskie widzenie rzeczywistości, które jest charakterystyczne dla homo sapiens w XXI wieku.

Wszędzie panuje chaos. Ludzie po prostu rzucają się na wszystko w zasięgu ręki: komunizm, zdrową żywność, zen, surfing, balet, hipnozę, terapię grupową, orgie, rowery, zioła, katolicyzm, podnoszenie ciężarów, podróże, ucieczkę od rzeczywistości, wegetarianizm, Indie, malarstwo, rzeźbę, pisanie, komponowanie, dyrygenturę, wyprawy z plecakiem, jogę, kopulację, hazard, alkoholizm, wędrówki bez celu, mrożony jogurt, Beethovena, Bacha, Buddę, Chrystusa, transcendentalną medytację, heroinę, sok z marchwi, próby samobójstwa, szyte na miarę garnitury, podróże odrzutowcem do Nowego Jorku, dokądkolwiek… Te fascynacje zmieniają się nieustannie, mijają, ulatują bez śladu. Ludzie po prostu muszą znaleźć sobie jakieś zajęcia w oczekiwaniu na śmierć. To chyba dobrze, że istnieje jakiś wybór.” Czytaj dalej „Naukowe spojrzenie na utopię wegan.”

Rafał Skonecki