Według Paula Macleana mamy mózg trój-jedyny, który tworzą kolejno nadbudowane na sobie – trzy mózgi. Najgłębsza, najstarsza i najbardziej prymitywna struktura, odpowiedzialna za zachowania instynktowne to mózg gadzi (1). Nad nim usadowiona jest struktura odpowiedzialna za emocje, szczególnie za agresję i seks – mózg starych ssaków z układem limbicznym(2). Zaś najwyżej położoną strukturą jest nowa kora, w niej zachodzą procesy myślowe i nazywana jest mózgiem wyższych ssaków (3). Wszystkie te struktury, nawet obecne tylko u człowieka, są ściśle powiązane i spójnie działają, bowiem niespójność staje się źródłem konfliktów z głęboko ukrytymi najbardziej archaicznymi elementami. Razem odpowiadają za sterowanie wszystkimi najistotniejszymi procesami naszego życia, a także za naszą umysłowość.
Zatem?
Większość ludzi korzysta z elementów 1 i 2, zaś 3 pozostaje poza wyborem. Co zrobić, gdy dominuje u Ciebie 3. Masz przejebane, ale jednocześnie możesz się zaliczyć do ludzi 2.0. Jutro zakończymy temat “determinizmu” i zaczniemy wątek…jak rodziły się prymitywne dyktatury, które zresztą jako skutek własnej głupoty kończyły w rowie z benzyną. 🙂
Philippe Meyer w “Złudzeniu koniecznym” napisał: Zdanie sobie sprawy z sił, którymi rozporządzamy, i sił, którym jesteśmy podporządkowani, prowadzi w sposób naturalny do poruszenia problemu wolności, a dokładniej wolności wyboru. Jaki margines swobody pozostaje każdej jednostce w kierowaniu własnymi działaniami po własnej myśli? Teraz, gdy w badaniach i dyskusjach naukowych wykazano, że zachowania ludzkie są po części sterowane genetycznie. (…) Rządy genów odznaczają się siłą i energią istoty żywej; przypadek ma w nich duży udział, natomiast fantazja – już nie, a tym mniej inicjatywa osobista. Na to nakłada się doniosła rola środowiska, które ingeruje w los ludzki już na etapie życia płodowego, przyswajania języka i formowania się świadomości. Rodzi się tu pytanie: Czy w głębinach ludzkiej osobowości zostało, choć trochę miejsca wolnego od podwójnej ingerencji: genów i środowiska; jakaś przestrzeń, w której człowiek dokonywałby wolnych wyborów? (…) Problem sił wrodzonych i nabytych wiedzie nas wprost do takich podstawowych pytań, obejmujących również pojęcie odpowiedzialności. Wynika z tego, że w jakiś sposób nie jesteśmy całkiem wolni, a konsekwencją tego powinno być uznanie, że nie odpowiadamy za wszystko, co robimy. Tylko za w pełni wolną decyzję można ponosić pełne konsekwencje. Decyzje ludzkie podlegają przeróżnym świadomym i nieświadomym uwarunkowaniom, ale przecząc indeterministycznie rozumianej “wolność woli” determinizm nie pozbawia człowieka wszelkiej wolności. Ludzie działający w określonej sytuacji – prawie zawsze – mają więcej niż jedną możliwość wyboru, i wraz z dokonaniem wyboru ponoszą odpowiedzialność moralną za podjętą decyzję.
Inni uczeni i filozofowie próbują pogodzić uznanie wolnej woli z determinizmem. Ale ani nauka, ani historia nie dostarczają materiału do ostatecznego rozstrzygnięcia
Wolność, to znaczy, że możemy działać zgodnie z naszą wolą i nie działać, gdy tego nie chcemy. Rozum jest korzeniem, źródłem, początkiem prawdziwej wolności. Wolność jest zdolnością wyboru racjonalnej woli, czyli przysługuje tylko ludziom. Nie przysługuje zwierzętom, nawet tym, które mogą robić, co chcą. Wydaje się też, że człowiek jako jedyne ze zwierząt posiada – jak to nazwał antropolog, profesor Tadeusz Bielicki – “drugie piętro”, pozwalające nam na podejmowanie decyzji wbrew uwarunkowaniom genetycznym, środowiskowym i społecznym. Mamy taką możliwość, ale czy z niej korzystamy, to już inna historia.
Wiele inteligentnych czynności wykonujemy bez żadnego zastanowienia, robimy je zatem automatycznie i nieświadomie. Potrafimy złapać spadającą szklankę wcześniej niż zastanowimy się, że chcemy uchronić ją przed stłuczeniem, czy dopasowywać kierowanie samochodem do warunków drogowych, a nawet prowadzić wykład bez stałej świadomej kontroli. Zrozumieć wypowiedź drugiego człowieka i bez zastanawiania się nad szykiem wyrazów, udzielić mu odpowiedzi zgodnej z naszym zamierzeniem. Przykłady te wprowadzają w istotę sporu między klasykami a konekcjonistami, którzy pytają, czy każde działanie racjonalne człowieka musi opierać się na jakimś systemie wiedzy?
Czy nie istnieje rodzaj inteligencji, który nie byłby wynikiem wcześniejszego zaimplementowania w naszym umyśle deklaratywnego systemu wiedzy? Czyli takiego, który został zmagazynowany w naszej pamięci w formie jednostek języka umysłu, do którego mamy ciągły dostęp. Czy zatem każde nasze działanie jest zawsze oparte na wiedzy, a wiedza bezwyjątkowo związana jest z jakimś medium reprezentacji? Polski uczony Szymon Wróbel zadaje pytanie: “gdzie się kończą w architekturze umysłu/mózgu reguły i reprezentacje danych języka myśli, a zaczynają sieci neuronowe?
Intuicyjnie czujemy, że na najwyższym poziomie poznania, gdzie świadomie rozwiązujemy jakiś nowy problem lub pokonujemy kolejne kroki używając reguł, umysł przypomina maszynę Turinga. Na niższym szczeblu twarde zapisy i reguły naszego myślenia – trochę tak jak w marzeniach sennych – przestają obowiązywać, nasze myślenie przeistacza się ze zjawiska inferencyjnego w zjawisko asocjacyjne. Również wydaje się, że ujmując rzecz rozwojowo: do pewnego momentu rozwoju poznawczego dziecko posługuje się logiką rozmytą i nie tworzy pojęć zamkniętych, ale coś co najczęściej w literaturze nazywane jest ‘kompleksem’ i co wydaje się jest podatne na opis w kategoriach koneksyjnych.
Najbardziej radykalni ideologowie ruchu koneksyjnego – David E. Rumelhart i James L. Mc Clelland, uważają, że samą ideą prostych sieci można wytłumaczyć większość ludzkich procesów intelektualnych. Natomiast czołowi ideologowie nurtu klasycznego – Jerry A. Fodor i Zenon W. Pylyshyn – twierdzą coś wprost przeciwnego: same sieci neuronowe nie mogą wykonać pracy charakterystycznej dla ludzkiej inteligencji; dopiero strukturalizacja sieci w programy do manipulowania symbolami wyjaśnia najbardziej charakterystyczne własności ludzkiego poznania. Ich zdaniem nawet najprostsza umiejętność niezbędna, by mówić po angielsku, taka jak formowanie czasu przeszłego czasowników, jest zbyt komputacyjnie skomplikowana, by mogła sobie z nią poradzić sieć neuronowa”.
Eksperyment Pascual-Leone (1992) pokazał, że stymulacja mózgu polami magnetycznymi potrafi wpłynąć na decyzje badanych, ale co ciekawe – badani mieli nadal poczucie, że dokonali wolnego wyboru. Podobnie można kierować zachowaniem przy pomocy reklamy, propagandy, lękiem czy nagrodą. Tego typu działania manipulują ludzkim zachowaniem. Stąd pojawia się pytanie: jak manipulacja ogranicza ludzką wolność pozostawiając jednocześnie iluzję wolności? Rozważ, że ludzie, którzy uświadamiają sobie, że są manipulowani, na ogół czuja się oszukani. Uświadomienie sobie tego może prowadzić do psychicznych, a nawet społecznych rewolucji. Za taką manipulację uważam religię: zniewolenie przy iluzorycznej świadomości wolności. To dlatego kapłani na ogół nie śpią spokojnie. W przypadku homo catholicus:
Wierni boją się potępienia, a kapłani wiernych.
I tak kręci się ten cały boordel wokół. 🙂
Pozdrawiam serdecznie.
Rafał Skonecki.