Czas psychologiczny a ego.

“Gdy jedno ego napotyka drugie (lub gdy zbiera się większe ich grono), zaczynają się dramaty. Ale nawet jeśli żyjesz samotnie, i tak stwarzasz swój własny dramat. – Ilekroć użalasz się nad sobą, dramatyzujesz. – Kiedy ogarnia cię poczucie winy, albo niepokój, również jest to dramat. – Kiedy godzisz się na to, żeby teraźniejszość znikła za zasłoną przeszłości lub przyszłości, tworzysz czas psychologiczny – czyli materiał, z którego dramat powstaje. – Ilekroć nie pozwalasz obecnej chwili po prostu być, a więc odmawiasz jej należnego szacunku, także tworzysz dramat.”

Eckhart Tolle

Punkt widzenia.

“Niektórzy ludzie mówią, że można robić wszystko, bo żyje się tylko raz i dlatego trzeba łapać każdą okazję. Natomiast ja uważam, że właśnie dlatego, iż żyje się tylko raz, nie można robić wielu rzeczy, na przykład zawstydzających lub niegodnych, bo już nie będzie się miało drugiego życia, aby to naprawić.”

Waldemar Łysiak

Jaskrawe ubrania.

“Podobają mi się jaskrawe barwy ich ubrań, podoba mi się ich chód. I to okrucieństwo dostrzeżone naraz na twarzy którejś z nich. I niemal czyste piękno na innej twarzy, tak bardzo, tak zniewalająco kobiecej. Mają nad nami przewagę: potrafią dokładniej wszystko sobie obmyślić, są lepiej zorganizowane. Kiedy faceci oglądają mecze futbolowe, popijają piwo lub grają w kręgle, to one, kobiety, myślą o nas w skupieniu, uczą się mężczyzn i podejmują decyzje — czy nas zaakceptować, porzucić, wymienić, zabić czy po prostu opuścić. W ostatecznym rozrachunku nie ma to większego znaczenia; cokolwiek zrobią, i tak czeka nas jedynie samotność i szaleństwo.”

Miłość i nienawiść.

“Miłość i nienawiść mylą całkowicie nasz sąd; u naszych wrogów nie dostrzegamy niczego prócz wad, u drogich nam ludzi same zalety i nawet ich wady wydają nam się miłe. Podobną tajemną moc nad naszymi sądami posiada nasza korzyść, obojętne jakiego rodzaju; co z nią zgodne, ukazuje nam się wkrótce jako słuszne, sprawiedliwe, rozumne, a co z nią sprzeczne, przedstawia się nam całkiem poważnie jako niesłuszne, obrzydliwe lub niecelowe i absurdalne. Stąd tyle przesądów stanowych, zawodowych, narodowych, sekciarskich, religijnych. Hipoteza przyjęta daje nam wilcze oczy, gdy idzie o wszystko, co ją potwierdza, a czyni ślepymi na wszystko, co jej przeczy. Często w ogóle nie możemy pojąć ani zrozumieć tego, co się przeciwstawia stronie, po której stoimy, naszemu planowi, naszemu życzeniu, naszej nadziei, podczas gdy dla innych jest to całkiem jasne; natomiast to, co dla nas korzystne, bije nam z dala w oczy. Co sprzeczne z sercem, tego nie dopuszcza głowa. Przy niektórych błędach obstajemy przez całe życie i wystrzegamy się, by kiedykolwiek zbadać ich podstawy z powodu nieuświadomionej przez nas samych obawy, iż moglibyśmy odkryć, że tak długo wierzyliśmy i twierdziliśmy coś błędnie”.

“Wiesz, co? Walić piękno i olewać pięknych ludzi pijących drinki w basenach. Niech raz w życiu historię piszą przegrańcy, niech zamiast rund honorowych i okrzyków triumfu będzie mowa o zgliszczach, szczątkach i ranach. Niech powietrze zamiast płatkami róż rzucanych pod kopyta koni powracających zwycięzców pachnie stęchlizną i gangreną. Historia oczyma złamanych będzie pozbawiona buty, zaślepienia sytych krwią i bogactwem arystokratów.
I pieprzyć modę, całe to quasi-lifestyle’owe gówno, które każe tobie i twoim koleżankom oceniać ludzi na podstawie jakości ich butów. Z przekory zawsze wybieram te ścieżki, gdzie jest więcej błota, bo to więcej prawdy. Moda jest jak dopisywanie ideologii do biologii i próżności, nikogo nie oszukasz tym, że twoje autorytety noszą to samo i mówią mądre słowa o Tybecie i pokoju na świecie. Karwa, jakie autorytety?! Szafiarki, które zarabiają grube tysiące za założenie tkanin zszytych ze sobą w sposób, o którym powiedział stary zblazowany Włoch, że jest właściwy i prawidłowy na najbliższe miesiące. Nie dłużej, w następnym sezonie będziesz musiała sobie kupić nowe, styl życia twoich idoli wymaga funduszy, jachty i szampany same za siebie nie zapłacą. Za pieniądze dadzą ci szablon, do którego dostosowując się będziesz wartościowa i rozchwytywana przez skurwiałe do cna społeczeństwo.
 
Bądź idealna, ćwicz Chodakowską i darz organiczną pogardą grubasów, wykolejeńców, brzydkich ludzi. Bóg nie kocha szpetoty, więc jak mogliby ją kochać ludzie będący jego niedoskonałą kopią. Nie wiesz, że w brzydocie jest daleko więcej prawdy niż w twoim podrasowanym chemią i wizualnymi sztuczkami pięknie, nie skrywa nic, bo też nic skryć nie może. I to zasługuje na szacunek. Tak, jesteś piękna, będziesz jeszcze pewnie przez kilkanaście lat, potem okaże się, że oprócz tego nie miałaś w sobie nic i zostanie tylko gorycz, że w sobie i w ludziach widziałaś tylko powłokę.
 
Tymczasem baw się z lepszymi ludźmi, piękną młodzieżą. Szlachta, nie plebs. Sam będę zawsze po stronie gorszych, tych, którym nie wyszło, którzy z powodu własnej słabości lub przeciwności losu przegrali, życie ich złamało i pełzają przy ziemi jak sarny z przetrąconymi kręgosłupami. Niech dostaną głos ci, którzy są tak bardzo odrzuceni i sami, że bardziej się nie da, którym się nic nigdy nie udało, których nikt nigdy nie kochał. Którzy żyją w ciągłym poniżeniu i pogardzie dla samego siebie. Troglodyci, pensjonariusze miejsc odosobnienia, lokatorzy, których odwiedza tylko mrok. Nigdy nie zrozumiesz co czują kiedy patrzysz na nich z góry w swoim kraciastym płaszczu firmy, którą z jakiegoś powodu powinienem znać, bo wszyscy ją znają. Ci ludzie o zgrabiałych dłoniach i zakurzonych twarzach, zniekształceni, mali, przemykający w cieniu pod ścianą. Maruderzy, suchotnicy, pielgrzymi niosący na barkach milczącą klęskę. Statyści w scenach balistycznych, mięso armatnie, tłuszcza. Pokazuj w uśmiechu człowieka sukcesu rządek równych białych zębów póki możesz: szkło chroniące wasz ładny i czysty świat pęknie, kiedy oni wszyscy dojrzeją do krzyku.”
Rafał Skonecki