W poszukiwaniu sensu…

A właściwie Człowiek w poszukiwaniu sensu, książka Viktora Frankla, profesora psychiatrii, byłego więźnia obozów koncentracyjnych została mi polecona przez znajomego. Z dużą rezerwą podchodzę zazwyczaj do tego typu pełnych ochów i achów dzieł, tym bardziej tych które zostały mi polecone. Dzieje się tak z prostej przyczyny – w poznawaniu świata doszedłem do takiego stadium, że już bardzo ciężko mnie czymś zaskoczyć. Nie inaczej było w przypadku tej książki, którą połknąłem w jeden wieczór robiąc jak zwykle obszerne notatki i zakreślając ważne fragmenty. Dlaczego zatem uważam tę pozycję za dość przeciętną? Przede wszystkim dlatego, że proponuje ona racjonalizację jako kluczowy element wychodzenia z pustki emocjonalnej. O ile może to zadziałać w przypadku dość prymitywnych osobników o tyle w odniesieniu do ludzi, którzy mają dość mocno przemyślaną rzeczywistość może być…gwoździem do trumny. Zgadzam się, że lepsze to niż rozbieranie dzieciństwa zgodnie ze schematami Freuda ale my, ludzie XXI wieku oczekujemy od specjalistów jednak czegoś więcej. Oczekujemy nadania sensu jednostce ale nie przez porównanie z innymi, tylko bezwzględnego, uniwersalnego, nie opartego na zabijaniu czasu, rzucaniu się w pracę, wolontariat, czy pomoc innym, tylko po to, aby…nie mieć zbyt dużo wolnego czasu i nie myśleć. To działało w XX wieku i to też ze zgrzytem. Dziś trzeba niestety czegoś więcej, aby nadać sens w bezsensie.

Czytaj dalej „W poszukiwaniu sensu…”

Koniec czasu?

W końcu przebrnąłem! Po kilkunastu tygodniach, wielokrotnym czytaniu tych samych stron, odkładaniu i wracaniu udało mi się dobrnąć do końca. I okazało się, że…było warto. Od dłuższego czasu co odważniejsi fizycy sięgają po coraz śmielsze koncepcje opisujące to co nas otacza. Czasy lat 70tych czy 80tych kiedy to Hugh Everett zaszczuty w świecie naukowym z powodu swej teorii wieloświatów umiera za zawał serca spowodowany nadużywaniem alkoholu i tytoniu odeszły do lamusa. Schedę po nim przejęli tacy ludzie jak Max Tegmark, który w swym Matematycznym świecie bardzo przystępnie wyjaśnił swoją teorię na temat wszechświata przy okazji poruszając coś co fizycy zwą qualią a inni ludzie klatką, stop klatką lub zdjęciem. Temat ten z kolei rozwinął dość mocno Julian Berbour w swej książce zatytułowanej tak jak nazwałem ten krótki tekst. Od razu pragnę zaznaczyć, że książka jest trudna, pisana językiem matematyki i geometrii i bez choćby minimalnej podbudowy może być kompletnie niezrozumiała. 🙂 Czytaj dalej „Koniec czasu?”

Rafał Skonecki