All I know we are real…

Ostatnio scena progresywna rozrasta się o kolejne znakomite kapele, nawiązujące do czasów świetności takich grup jak Collage, Porcupine Tree, Abraxas, Arena, Queensryche, nie wspominając już zupełnie o pionierach, takich jak Marillion. Belive powstało na kanwie Collage. Chyba każdy związany z tym trendem słuchacz, wierny widz Inno Rock festiwalu kojarzy znakomity przebój Living in the Moonlight? To są światowej klasy kawałki, które chyba wyłącznie ze względu na brak dobrego marketingu i pieniędzy nie są w stanie się przebić szerszym echem na świecie? Cóż, pozostaje nam przebywać w elitarnym kręgu wrażliwców, którzy odsłuchując tego typu dźwięki budują oczyma wyobraźni przestrzenie godne Lema, Tolkiena czy emocjonalne zakątki Konwickiego. Dziś chciałem podzielić się genialnym kawałkiem Belive zatytułowanym All I Know. Uważam, że obok Riverside, Hidden by Ivy, T.F. Nebula czy Hipgnosis  jest to najbardziej obiecujący zespół oferujący słuchaczom potężną dawkę znakomitej, progresywnej nuty. Bardzo dziękuję Kubie z Twilight Zone za podzielenie się tym kawałkiem w czasie ostatniej audycji poświęconej Tomkowi Beksińskiemu. Czytaj dalej „All I know we are real…”

Mówiłeś kiedyś, że 50/50 trzeba pilnować.

Odezwał się do mnie stary czytelnik, chyba jeszcze z czasów blogu na podrywaju pytając czy formuła wkładu w relację na poziomie 50% na 50% z obu stron jest gwarantem sukcesu? Dodał, że on po pewnym czasie spędzonym z dziewczyną nie czuje już tego co kiedyś i trzyma temat chyba bardziej z powodu schabowego w niedzielę oraz seksu od czasu do czasu niż z rzeczywistej potrzeby. Z tego co pamiętam to jest on dość atrakcyjnym kąskiem w karuzeli matrymonialnej, młody, przystojny, z głową pełną pomysłów, samodzielnie rozwijanym biznesem. Zatem? Dlaczego traci czas na coś co już dawno przestało go fascynować? Odpowiedź jest prosta. Bo tak jesteśmy skonstruowani. Wolimy marną ale stabilną przeciętność niż niepewną, ale emocjonującą zmianę. Niedziele zabijają więcej ludzi niż stresujący poniedziałek – warto o tym pamiętać. Czytaj dalej „Mówiłeś kiedyś, że 50/50 trzeba pilnować.”

Broken heroes.

Tak, tak moi drodzy, to nie tylko tytuł znakomitego przeboju grupy Saxon ale także domena tych, którzy nie wpisałi się w obowiązujący stereotyp spokoju i schabowego co niedzielę , tylko postanowili powalczyć o coś więcej . Większość z nas dobiera się w pary na bazie własnego SMV akceptując liczne wady partnera i racjonalizujac sobie własny wybór jako najbardziej korzystny w istniejącym układzie odniesienia. Chwała wam za to, jak wspominałem wazne, że jesteście zadowoleni z zycia, wasze partnerki spełnione i generalnie wszystko gra. Dowiezienie tego schematu do rozpadu ciała to duzy sukces, więc już dziś mogę wam wszystkim pogratulowac. Są jednak ludzie, którzy w żaden sposób nie godzą sie z zastana rzeczywistością i próbuja żyć z całych sił, bez względu na koszta. Czytaj dalej „Broken heroes.”

Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe.

Tak się składa, że ostatnio dość często podróżuję koleją do ostoi spokoju i spełnienia, którą zakupiłem  za swoje (niewyżebrane, niewyłudzone) pieniądze, położoną w najpiękniejszym IMHO zakątku naszego ślicznego kraju. Samochód to zwykłe narzędzie pracy, szkoda mi nerwów i czasu na szarpanie się z systemem i ludźmi, który właśnie na drogach jest papierkiem lakmusowym tego co siedzi w rodakach. 😉 Wsiadam, zamykam drzwi, otwieram książkę i teleportuję się do miejsca, gdzie naprawdę odpoczywam. Od dziecka byłem znakomitym obserwatorem rzeczywistości. Prawdopodobnie ten fakt sprawił, że moje życie potoczyło się nieco inaczej niż większości kolegów. W Krakowie przesiadłem się na busa i tam właśnie zaobserwowałem ich…Młoda, piękna dziewczyna ze ślicznym biustem i on…w koszulce GOPR, którą eksponował z dumą na swoim doskonale wyrzeźbionym “postumencie”. Metr osiemdziesiąt pięć wzrostu, osiemdziesiąt kilo mięśni,lekki zarost i radość bijąca z tego człowieka ujęła nawet mnie, starego, styranego przez życie pryka. Miło było popatrzeć jak on i jego dziewczyna, mimo że nie mieli miejsc siedzących cieszyli się wspólnym czasem razem. Nieważne były warunki, niewygoda, wystarczyło popatrzeć jak on dbał o nią a ona rewanżowała się ocierając się o niego w czasie, gdy on gładził jej włosy. Wspomnienia – genialne, własne wspomnienia, ale to nie zazdrość, raczej sympatia, ale nie o tym…W przejściu stała również inna, młoda, piękna kobieta. Kruczoczarne włosy opadały jej filuternie na ramiona, delikatny makijaż zdradzał,że ma może siedemnaście lat. Przez telefon zbyła kilku chłopaków, którzy do niej dzwonili. W pewnej chwili spojrzała na naszego GOPR=owca i uśmiechnęła się. Uśmiechnęła się w sposób, który potrafi odczytać tylko ktoś, kto nigdy takiego uśmiechu “bezinteresownie” nie otrzymał. 🙂 Czytaj dalej „Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe.”

Losowość a determinizm po ludzku :)

Jako, że porzuciłem zupełnie jakiekolwiek wypowiadanie się w kwestiach relacji damsko męskich, ze względu na to, że dla mnie po latach doświadczeń, stażu na podrywaju itp., jest to temat totalnie zgranych kart, gdzie w zasadzie wszystko jest przewidywalne do bólu, a co za tym idzie nudne do wyrzygania, postanowiłem zgłębić fundamenty tego co nas otacza na poziomie absolutnie zerowym. Od dziecka czułem, że oficjalna retoryka odnośnie mechanizmów, zasad, reguł rządzących ziemią, tą ziemią kompletnie nie koresponduje z rzeczywistością. Ze względu na to ze swoistym, charakterystycznym dla mnie “byczym zaparciem” zacząłem temat drążyć od podszewki. Na początek wyrzuciłem wszelkie religie teistyczne jako kompletne bujdy, których jedynym celem istnienia jest rżnięcie w dupy bez wazeliny własnych wyznawców. Później pojawiła się fizyka i matematyka, której to tak bardzo nie znosiłem w szkole średniej a którą pokochałem na studiach. Na dziś mimo, że jestem nadal laikiem w tej dziedzinie to mogę sobie pozwolić na pewne podsumowanie tego co do tej pory udało mi się ustalić.

Zapraszam! Czytaj dalej „Losowość a determinizm po ludzku :)”

Rafał Skonecki