Tak się ostatnio zacząłem zastanawiać nad chodzeniem na skróty, wybierając w parku Saskim wydeptaną dróżkę prowadzącą wprost… na tory tramwajowe. Był tam co prawda niewielki płotek, który miał zachęcić do powrotu na utartą ścieżkę, ale obserwując otoczenie, zauważyłem, że sporo ludzi przezeń skacze. 🙂 To chyba ludzka domena, że chcemy wszystko od razu, teraz, w dużej ilości, byle się zachłysnąć, byle połknąć. Tymczasem niemal każda droga na skróty w życiu jest najdłuższą, najtrudniejszą i odbierającą siły witalne. Przykładów można mnożyć tysiące. Jeśli nie masz szkoły a próbujesz innych uczyć, spotkasz się z drwiną, jeśli jesteś biedny i wygrasz w lotto to roztrwonisz pieniądze bardzo szybko albo zaczniesz się martwić, żeby ich nie stracić, jeśli nie nauczysz się dawkować sobie poczucia szczęścia od wewnątrz tylko będziesz próbował je łapać za pomocą używek to skończy się to kacem, jeśli nagle zapragniesz władzy dla władzy, sławy dla sławy to skończysz marnie, bowiem nawet gdy uda ci się wspiąć na szczyty pojawi się…strach, który odbierze całą radość zwycięstwa.
Niemal wszystko czego pragną ludzie na zewnątrz, aby dało satysfakcję musi pojawić się w naszym życiu niejako przy okazji tego co wewnątrz.
“Gdybyś grał ze mną w karty a nie pieniądze, to zorientowałbyś się, że widzę świństwo, które mi tu podłożyłeś pętaku!” – Wielki Szu
Grając w pieniądze rzadko uda się je zdobyć, a jeśli nawet je zdobędziemy, to wszystko skończy się w jeden z możliwych wariantów – innej opcji nie ma. Albo szybko przyszło, łatwo poszło, albo ciągłe pragnienie aby więcej a co za tym idzie ciągły niedosyt, albo strach, żeby ich nie stracić. Tak wegetuje większość ludzi wokół nas, a wystarczyłoby po prostu zapytać siebie, co chcę w życiu robić, co sprawia mi satysfakcję i po prostu – zacząć to robić! Być może będzie to wymagało odrobiny trudu, przeskoczenia paru przeszkód, być może zajmie to wiele lat, ale w tym wypadku efekt będzie trwały. Może nie zostaniesz milionerem, ale posiądziesz coś, czego większość z nich nigdy sobie nie kupi – satysfakcję wewnętrzną i spełnienie. Zresztą, bardzo często dzieje się tak, że przy okazji realizacji własnej pasji pojawiają się zasoby, często bardzo znaczne zasoby, ale wówczas ani nie potrzebujemy ich na gwałt więcej, ani nie zamierzamy nimi szastać, ani nie boimy się ich utraty, bo skoro raz udało się je zrobić to da się i drugi.
Podobnie z używkami, większość z nas prowadzi smutne, pełne strachu, złego samopoczucie życie. Piszę tu o wewnętrznym odczuciu a nie o tym co widać na ścianie fejsbuka. Jest to najczęściej prostą konsekwencją chadzania na skróty, szczególnie w młodości. Wszyscy pamiętamy bal informatyków, gdzie trzech jegomości w sweterkach w kratę siedziało przy stoliku nakrytym ceratą mając na nosach okulary i kubki z kompotem (z wiśni, nie z maku). Ich koledzy pewnie podrywali dziewczyny, pili wino, używali życia. Gdzie są dziś? Na budowach, za kierownicami klnąc na zbyt niskie zarobki, dużą ilość pracy, alimenty, złe żony i tak dalej. Proszę mnie źle nie zrozumieć, chodzi o to, że jeśli ktoś kocha jeździć TIRem i jest to jego życiową pasją, to jest to człowiek sukcesu. Mam na myśli ludzi, którzy robią coś bo muszą, bo to jedyny sposób na zarobienie pieniędzy. Nasz informatyk w sweterku w kratę siedzi dziś pewnie w jakiejś fajnej knajpce w Dolinie Krzemowej i sączy powoli drinka. On nie poszedł na skróty – oczywiście nie możemy się obwiniać za to, gdzie jesteśmy dziś, bo zostało to w dużej mierze zdeterminowane, do tego stopnia, że nawet skłonność do depresji czy hulaszczego trybu życia dostaliśmy w spadku po przodkach. Zawsze jednak mamy coś, co się zwie możliwość obserwacji i wybór – zakładam w tym wypadku, że świat nie jest do końca zdeterminowany.
Wystarczy zaobserwować, że ścieżki na skróty prowadzą prawie zawsze na manowce, a nawet jeśli przez siłę, nieludzkie zaangażowanie, czy po trupach osiągniemy coś co społecznie jest zwane sukcesem, to nigdy nie da nam to satysfakcji wewnętrznej ani spełnienia, a przecież o to głównie w życiu chodzi! Naprawdę chcesz zmarnować ten ułamek sekundy jaki tu jesteśmy? Nie szkoda ci tych miliardów innych potencjalnych bytów, z którymi wygrałeś? Pamiętajmy, że wszystko czym dysponujemy to reakcja na to co nas spotyka, a to co siejemy dziś, będziemy zbierać jutro. Wszystko przepadnie, jedyne co masz to teraz, czyli to mgnienie oka w skali tego co nas otacza.
Zatem? Usiądź i zadaj sobie jedno zajebiście ważne pytanie. Co naprawdę chcę robić w życiu, a później – nie idź po to na skróty, tylko wytrwale dąż konsekwentną ścieżką rozwoju – to jedyna droga. 🙂
Pozdrawiam
Rafał Skonecki
PS: Pamiętaj, że póki oddychasz nigdy nie jest za późno na zmiany. Lepiej zawrócić i spróbować znów, tym razem bez skrótów. 🙂