Plastikowa współczesność.

W mediach społecznościowych wpadłem przypadkowo na wpis pewnego rapera występującego pod pseudonimem Kękę czy Kęke, otóż typ kupił sobie nowe Kia i od trzech lat nie wychodzi z warsztatu. No cóż? Skoro współczesność to plastikowe gówno opakowane w ładny papierek to czemu z motoryzacją czy ludźmi ma być inaczej? Miałem to szczęście, że było mi dane dotknąć motoryzacji, której już nie ma, zresztą nawet dziś jeżdżę klasykiem bo nie zdzierżyłbym smrodu łykowych klapków w jakimś Kia, Hundaju czy Dacii. Gorsze jest to, że jak skończy mi się to czym jeżdżę to nie bardzo będzie co kupić, bo dalej pojawiał się już wyłącznie syf aż do dziś, gdzie w produkcji zostały auta bardzo drogie albo dla plebsu z obciętymi od kosiarek silnikami i zapachem taniego plastiku opakowane w dość ładne nadwozia.

Zawsze lubiłem nietypowe samochody, szukałem jakiejś wyjątkowości, czegoś co wybija się ponad przeciętność. Nie raz płaciłem za to cenę wyższej awaryjności czy kosztów ale było to świadome działanie. Za co płacą cenę nabywcy współczesnych aut budowanych na zunifikowanych platformach? Nie wiem i nie chcę wiedzieć bowiem ten świat coraz mniej mnie interesuje, brzydzi mnie wręcz swoją sztampą i prymitywizmem.

Na zamieszczonym wyżej obrazku mamy po kolei – Citroena CX, Fiata Croma, Mercedesa W124 tzw. “baleron” i Audi 100 zwane na lokalnym gruncie “cygaro”. Z tych czterech aut nie miałem okazji dłużej jeździć tylko CX-em, a bardzo żałuję bowiem widać jak świetnie hydropneumatyczne zawieszenie kiedyś zacnej, francuskiej marki spisało się na torze przeszkód. W zasadzie tylko “baleron” w miarę dotrzymał kroku “cytrynie”. Fiat to też coś dla ludzi zmotoryzowanych w pierwszym pokoleniu – to się kupuje w życiu raz, po czym nigdy więcej. Rehabilitując się dodam, że kiedyś robiąc dość duży projekt dla bardzo dużej francuskiej firmy zjechałem całe Lazurowe Wybrzeże, Hiszpanię, aż do Portugalii wypożyczonym Citroenem C6 w wersji benzynowej z sześciocylindrowym silnikiem pod maską i zachorowałem na to auto. To był ostatni, prawdziwy Citroen przed zamianą tej zasłużonej dla motoryzacji marki w klepacza i składacza zunifikowanego gówna, które obecnie można kupić za dość poważne pieniądze. Jeszcze kiedyś popełnię C6 prywatnie, jednak nie jest to w tej chwili kwestia wydatku ala nowe buty, bowiem interesujące mnie egzemplarze zaczynają się mniej więcej  od 30k Euro.

Cóż? Świat zmierza w nieakceptowalnym dla mnie kierunku. Nie zamierzam się dostosować ani opuszczać analogowego świata w jakim żyję, wychodzę bowiem z założenia, że tylko bunt wobec zastanej rzeczywistości ma jakikolwiek sens,  o ile w ogóle cokolwiek ma jakikolwiek sens (wyszło masło maślane) 🙂 Nie chcę wegetować w świecie, który zabija indywidualność, tępi radość z życia, próbuje wtłaczać ludzi do szeregów.

Ech, cofnąć się choć na chwilę do lat 80tych….

To tyle.

Rafał.

Rafał Skonecki