Sonata.

Dzisiejszy wpis będzie traktował o filmie, który oficjalnie jeszcze się nie ukazał, a który miałem przyjemność zobaczyć w moim ukochanym kinie. Sonata to znakomity obraz bazujący na autentycznych wydarzeniach i postaciach. Bohaterem filmu jest młody człowiek, który na skutek wrodzonych problemów zdrowotnych  boryka się z trudnościami życia w zamkniętym we własnej głowie świecie. Wspomnianym człowiekiem jest rodowity góral – Grzegorz Płonka. Zapraszam do zapoznania się z odczuciami jakie targały mną w czasie projekcji połączonej z mini recitalem głównego bohatera. Od kilku lat żaden film tak mocno mną nie wstrząsnął.

Przede wszystkim polecam obejrzenie tego filmu w jak najbardziej studyjnym kinie lub w domu, bowiem reakcje publiczności niekoniecznie muszą wpisywać się w oczekiwania widza, który rozumie i czuje ciut więcej niż średnia oraz oczekuje wysublimowanej treści. Śmiechy widowni w czasie, gdy ograniczony własną chorobą człowiek, próbuje wytłumaczyć osobie, na której mu zależy własne odczucia może wytrącić z równowagi oraz zakłócić odbiór. Jest to też zdecydowanie film w czasie którego jedzenie czipsów i siorbanie napojów jest słabe. Jest tyle innych, lżejszych, niewymagających zaangażowania emocjonalnego pozycji, w czasie których można się zrelaksować, pośmiać i odpocząć. Czy trzeba akurat tu?

Oficjalna premiera filmu będzie miała miejsce 4 marca 2022, oczywiście polecam pójście na premierę, ale myślę, że większość z czytelników, podobnie jak ja sięgnie po ten obraz ponownie. Po to, aby go obejrzeć przez pryzmat własnej percepcji rzeczywistości, lepiej zrozumieć, dotknąć i wczuć się w to co czuł protoplasta głównego wykonawcy, w którego fenomenalnie wcielił się Michał Sikorski. Rola zamkniętego w sobie, autystycznego, dorastającego chłopaka nie jest łatwą a mimo to nawet przez chwilę nie mamy wrażenia, że to gra. Ogromna różnica w sztuce w porównaniu np. do komicznego wcielenia Ogrodnika w rolę Tomka Beksińskiego. Również pozostałe role są odegranie w sposób bardzo przekonujący, Małgorzata Foremniak w roli mamy Grzegorza oraz Łukasz Smilat w roli ojca dają prawdziwy popis kunsztu aktorskiego. W ogóle każda kreacja w tym filmie sprawia wrażenie naturalnej, przygotowanej i idealnie wpisującej się w scenariusz, który napisało samo życie. Specjalne wyróżnienie należy się Justynie Melcer za rolę dziewczyny, która okazuje zainteresowanie Grzegorzowi – w finale jednak uciekając bo posiadając zdiagnozowaną schizofrenię paranoidalną boi się, że może “wyrządzić mu krzywdę”. Zdaje sobie z tego sprawę i próbuje chronić przed sobą chłopaka, którego darzy nadzwyczajny uczuciem. Pięknie przedstawione jest zero jedynkowe, proste myślenie Grzegorza, który nie może zrozumieć, dlaczego go opuściła? Czyniąc emocjonalne wyrzuty i odpychając ją ostatecznie w chwili, kiedy ona zdaje sobie sprawę, że z była z nim szczęśliwa, mimo platonicznego związku oraz licznych ograniczeń udowadnia, że świat to nie tylko pryzmat ludzi, którzy od życia dostali wszystko a mimo to spieprzyli co tylko się dało. On jest wirtuozem fortepianu, ona robi piękne zdjęcia – to wzajemnie wsparcie, będące fundamentem ich znajomości jest po prostu piękne. Było coś nadzwyczajnego w tej relacji dwojga poszkodowanych przez los ludzi.

Grzegorz Płonka ma obecnie 30 lat, urodził się na Podhalu z licznymi ograniczeniami zdrowotnymi. Diagnozowano u niego zespół wad wrodzonych, jednostronny paraliż, niedotlenienie mózgu. Na skutek dalszej diagnozy stwierdzono autyzm, tymczasem Grzegorz…nie słyszał na skutek wrodzonej wady słuchu, co powodowało, że jego kontakt ze światem zewnętrznym był mocno ograniczony. Dopiero w wieku 14 lat na skutek uporu bliskich dostał aparat słuchowy i pierwszy raz w życiu usłyszał śpiew ptaków. Scena gdy pierwszy raz słyszy otoczenie wywoła wzruszenie nawet wśród twardzieli.

Od tego czasu zaczął się rozwijać kierując swoją pasję w stronę muzyki. Nie było łatwo, nadal nie słyszał pewnych dźwięków, miał tendencję do przyspieszania formy, co słychać zresztą do dziś, spotykał się z niechęcią i ostracyzmem. Mamy w filmie taką scenę, gdzie na przyjęciu gra na fortepianie pewien człowiek, ludzie wokół traktują to jako przygrywkę do kotleta zajmując się swoimi sprawami. Kiedy kończy i odchodzi od instrumentu jego miejsce zajmuje Grzegorz i gra…całym sobą, całym sercem, całym wszechświatem. Wszyscy koncentrują się wokół wirtuoza i nie mogą wyjść ze zdumienia jak pięknie interpretuje on Sonatę Księżycową Bethovena. Pewnie nie raz mieliście tak, że ktoś niby elokwentny mówił a nikt go nie słuchał i odwrotnie, przypadkowy mówca poprzez zaangażowanie porywał tłumy. Tak właśnie jest z bohaterem filmu – on po prostu kocha to co robi i widać to na każdym kroku. Takich ludzi dziś jest jak na lekarstwo…

Myślę, że każdy człowiek dotknięty choćby niewidocznymi ograniczeniami znajdzie w tym filmie kawał siebie!

Obraz  jest arcydziełem, nie chcę spojlerować więcej, to trzeba obejrzeć, przeżyć, poczuć…jeśli masz wszystko co świat uznaje za normalne możesz nigdy nie zrozumieć ile siły trzeba włożyć w codzienność będąc na miejscu Grzegorza.

Polecam bardzo mocno 9/10

Rafał

Sonata 2021 Filmweb

PS: Zapraszam do komentowania o ile ktoś to jeszcze czyta. Wracam trochę zza światów i mam wrażenie, że fatalnie sklecam zdania, przez co nie chciałbym umniejszyć wartości tego filmu. Zalogować się można jedną z udostępnionych wtyczek do mediów społecznościowych.

Rafał Skonecki