Titanic i przyszłość.

Dziś w formie ciekawostki pewna historia. 🙂

Czy można przewidzieć przyszłość? Wydaje się to możliwe, skoro przyszłość już się wydarzyła, a to co obserwujemy jest tylko jej zapisem 😉

31 maja 1911 roku po pochylni stoczni Harald & Wolff zjechał kadłub największego i teoretycznie niezatapialnego, dzięki systemowi grodzi wodoszczelnych, statku pasażerskiego. Ponad trzy tysiące robotników stoczniowych pracowało nad największym dziełem w historii budownictwa okrętowego. Właścicielem statku była firma White Star Line, był on klasycznym „czterokominowcem” (czwarty komin był tylko atrapą zainstalowaną dla estetyki), mierzył 269 metrów długości, 29 metrów szerokości i wypierając 45000 BRT był wówczas największym na świecie. Posiadał również 16 wodoszczelnych grodzi, które gwarantowały pływalność w przypadku całkowitego zalania 5 z nich. Ogromna moc maszyn równa 59 tysięcy koni mechanicznych zapewniała mu prędkość maksymalną na poziomie 23 węzłów, czyli około 42 kilometrów na godzinę. Statek był pływającym luksusowym hotelem, wyposażonym w cztery windy, w tym dwie dla klasy pierwszej oraz siedem pokładów oznaczonych literami od A do G.

W czasie budowy kolosa nie obeszło się bez tragedii, ostatecznie okręt łącznie z bliźniaczym Olympic-iem pochłonął 17 istnień ludzkich. Jakość, luksus i bezpieczeństwo, choć to ostatnie nie do końca, bowiem ilość szalup ratunkowych nie wystarczała do zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim pasażerom. W dziewiczy rejs Titanic wyruszył 10 kwietnia 1912 roku pod komendą kapitana Edwarda Johna Smitha, dla którego miała to być ostatnia misja w barwach armatora przed przejściem na emeryturę. Dzień przed wypłynięciem w ładowni statku doszło o pożaru składowanego węgla (ogień uszkodził gródź wodoszczelną, ale zatajono ten fakt przed pasażerami), a już po opuszczeniu portu o mały włos nie doszło do tragedii, bowiem kolos minął się bardzo blisko z inny statkiem o nazwie New York, który zerwał się z cum. Fatum wisiało nad Titanic-iem i jego pasażerami od początku.
Czytaj dalej „Titanic i przyszłość.”

Jesienne Trójmiasto.

Gdańsk, 8 listopada, 10:15
 
Liście tańczą malowniczo na wietrze tworząc surrealistyczne obrazy i przywołując zapisane w pamięci miejsca, czasy i ludzi. Lubię taką pogodę nad morzem, gdy muszę mocniej naciskać czapkę na głowie. Zapach portu, morza, jesieni… Gdyby jeszcze Ona stała przede mną, starając się schować w moich dłoniach…

Czytaj dalej „Jesienne Trójmiasto.”

Kaczor Donald.

Chyba każdy pamięta Arkadego Fiedlera i jego hit zatytułowany Dywizjon 303. Dla mnie była to jedyna szkolna lektura, którą przeczytałem 47 razy (w przybliżeniu) i to nie Pana Tadeusza mogłem cytować, tylko Fiedlera. Od rzewnych kawałków mamy dziurawą wątrobę, a od kawałka męskiej przygody zawsze stalowe mięśnie i wianuszek kobiet u boku.

Pamiętajmy, ze „zawziętość jest bronią równie skuteczną jak karabin”. 12tego listopada minie 11ta rocznica śmierci człowieka numer jeden na liście Bajana (Co to jest? Sprawdź sobie.) generała Stanisława Skalskiego. Człowiek legenda, uczestnik Wojny Obronnej, Bitwy o Anglię, walczący w Afryce i na Dalekim Wschodzie, organizator i dowódca Cyrku Skalskiego grupującego absolutnych asów przestworzy umiera w samotności w domu pomocy społecznej, uprzednio okradziony z oszczędności życia i pozbawiony mieszkania przy Al. Wyzwolenia w Warszawie przez swoich opiekunów. To jest prawdziwe oblicze ziemi, tej ziemi – to tak na marginesie, bo niczego tak nie nienawidzę jak obłudy.

Żeby nie było smutno to dziś popiszemy troszkę o moim idolu z listy Bajana, czyli? Kto się domyśla? Nikt? No proszę…to chyba jasne! Gość się zwie Jan Zumbach ksywa Kaczor Donald. Losy tego człowieka sprawiały, że nie mogłem spać po nocach, jako dziecko widząc się za sterami starej Dakoty lecącej nad Katangą i okładającą przez drzwi wejściowe wiązkami granatów wojska komunistów wspieranych przez chłopaków w walonkach i karabinem na sznurku.

Czytaj dalej „Kaczor Donald.”

Rafał Skonecki