Kamyczek do deterministycznego ogródka.

Jak wiemy tak zwane prawa autorskie i pokrewne to znakomity sposób na nabijanie kabzy wytwórniom płytowym i ich menago. Oczywiście twórcom też coś tam skapnie. Od zawsze byłem sceptycznie nastawiony do tematu, bowiem pewne rzeczy są po prostu niemierzalne. Przepraszam za brutalne podejście, ale jeśli uważasz, że ktoś cię okrada słuchając muzyki którą tworzysz to porzuć to zajęcie i zacznij żyć z murarki, hydrauliki albo zostań kierowcą Ubera 🙂 Nowomowa jest taka, że jak coś cię mierzi to porzuć temat i przerzuć się na inny. Tak? No jasne, że tak. Okazuje się, że nie tylko mnie wkoorwia trzepanie kasy na ludziach, którzy za rozsądne pieniądze chcą dostać coś co jest niemierzalne. Do takiego wniosku doszli Noah Rubin (programista) i Damien Riehl (prawnik). Pierwszy wygenerował bazując na algorytmach WSZYSTKIE możliwe kombinacje dźwięków jakie mogą powstać w procesie tworzenia muzyki a drugi…opublikował wszystkie utwory na licencji Creative Commons Zero, która przewiduje zrzeczenie się praw autorskich.  🙂

Pozamiatane! 😛 Czytaj dalej „Kamyczek do deterministycznego ogródka.”

All India Radio :)

Spotify zaskakuje mnie coraz silniej wpisując się w matematyczny świat Maxa Tegmarka mocniej niż by ktokolwiek mógł się spodziewać! Jak może być inaczej jeśli zadając określone dźwięki algorytmowi uzyskujemy zgodną w 99% z własnym gustem propozycję muzyki, której nie znamy? To nie magia, to czysty determinizm 🙂 Kiedyś rolę przewodników po świecie dźwięków musieli pełnić prezenterzy radiowi – każdy miłośnik analogowego brzmienia zna takie nazwiska jak Piotr Kaczkowski, Tomek Beksiński, Tomasz Szachowski, Marek Niedźwiecki czy choćby Bogdan Fabiański. Nie? No to przykro mi. Zapraszam do Zakopca – Zenek zrobi robotę 😉 Dziś dostęp do muzyki jest prostszy niż w czasach, gdy zarywałem noce z palcami na miękkiej mechanice magnetofonu kupionego za roczną pensję, tylko po to aby móc zanurzać się w oceanie dźwięków dających ostry odjazd pewnie porównywalny z LSD 😉  Jak śpiewa Steven Wilson w doskonałym kawałku Perfect Life – “We’d listen to her mixtapes: Dead Can Dance, Felt, This Mortal Coil.” Dziś Spotify robi za najlepszego prezentera jakiego można sobie wyobrazić – przewodnika nieskażonego własną percepcją! Czytaj dalej „All India Radio :)”

Rob Simonsen i jego klawisze.

Muzyka poważna nie jest łatwym kąskiem dla przeciętnego konsumenta rzeczywistości. Latami próbowałem odnaleźć inspirację korzystając z programu drugiego PR ale poza niektórymi klasykami ciężko było uzyskać taki efekt jak np przy tańczących w głowie riffach gitarowych czy powtórzeniach sekwencji w muzyce elektronicznej. Od pewnego czasu jednak udaje mi się coraz mocniej wniknąć w ten piękny świat wyjątkowych dźwięków. Jeśli chodzi o fortepian to pierwsze co przychodzi mi do głowy to Richard Clayderman, będący absolutnym numerem jeden jeśli chodzi o popularną odsłonę klasyki. Dziś jednak chciałbym zwrócić uwagę na Roba Simonsena. Jest on głównie kompozytorem muzyki do filmów, ma w swoim portfolio udźwiękowienie takich obrazów jak Życie Pi, Najlepsze  najgorsze wakacje, Cudowne tu i teraz czy Na fali z 2007 roku. W moim wypadku połączenie fortepianu i muzyki elektronicznej daje znakomity efekt uruchamiający wyobraźnię i emocje. I o to właśnie chodzi! Czytaj dalej „Rob Simonsen i jego klawisze.”

Surrealizm Tomasza Sętowskiego.

Co łączy Waldemara Łysiaka i krakowski zespół Hipgnosis, który miałem przyjemność zobaczyć na żywo w czasie ubiegłorocznego Ino Rock festiwal? Otóż tym spoiwem jest osoba Tomasza Sętowskiego, polskiego malarza, surrealisty, który dzięki wspaniałej wyobraźni oraz niewątpliwemu talentowi potrafi przenosić horyzont wyobraźni na płótno. Jak ja straszliwie zazdroszczę takim ludziom, choć jednocześnie czuję przerażenie, bo gdybym umiał przenieść własne sny za pomocą pędzla i palety na nośnik to byłoby to dość niebezpieczne dla odbiorców a może i dla mnie samego? Na szczęście “nie da bozia świni rogów, bo by ludzi bodła”. 😉 Zajrzyjmy może za komercyjną stronę życia, bowiem czasem ludzie pytają mnie w jakiego artystę zainwestować pieniądze? Otóż myślę, że Pan Sętowski jest mocno niedowartościowany, bowiem jego najbardziej popularne prace sprzedają się w tej chwili w okolicy 25-35 tys. złotych, co jest kwotą śmieszną. Przypominam, że Zdzisław Beksiński sprzedawał najlepsze dzieła z okresu fantastycznego za ochłapy rzędu 100 dolarów, co nawet biorąc pod uwagę dewaluację jest po prostu żenującą wartością w stosunku do dzisiejszej ceny jego prac. Ale porzućmy na chwilę materializm a skupmy się na stronie duchowej tryptyku łączącego muzykę, słowo pisane i obraz. Czytaj dalej „Surrealizm Tomasza Sętowskiego.”

Rafał Skonecki