Toksyczna pozytywność.

Zapowiadałem jakiś czas temu recenzję książki, którą kupiłem zachęcony tytułem. Stali, nieliczni czytelnicy wiedzą, że nic bardziej mnie nie denerwuje jak doszukiwanie się we wszystkim pozytywów za wszelką cenę. Dyktat ludzi, którym chwilowo się wiedzie a którzy na siłę wtłaczają całej reszcie poczucie wstydu za to, że narzekają oraz nakazują doszukiwania się wdzięczności w każdej sytuacji życiowej jest po prostu zakałą współczesności. Co druga pozycja na liście samorozwoju to ileś tam punktów, które sprawią, że zaczniesz pozytywnie patrzeć na świat, bądź wdzięczny każdego dnia, nie próbuj czasem uważać się za lepszego niż otoczenie bo będziesz bufonem itp, “opsrane” afirmacje wmawiające przed lustrem właścicielowi twarzy, że jest dobrze wepchnęły do psychiatryków więcej ludzi niż alkohol czy dragi.

Czytaj dalej „Toksyczna pozytywność.”

Kiedy jesteś małolatą i czytasz pamiętnik starszego pana :)

A ty jesteś starym durniem, który mimo lat zapomniał się na chwilę, że my mamy pięć emocjonalnych szufladek w mózgu a one trzysta sześćdziesiąt pięć, więc twoja rola w jej życiu jest wyłącznie chwilowa, związania ze stanem emocjonalnym, którego akurat doświadcza – no chyba, że jesteś elementem racjonalnego i w pełni planowanego układu, który może być szalenie niebezpieczny gdy zgłębisz jego naturę 🙂 . Relacja z dużo młodszą kobietą to coś wspaniałego, bowiem daje obu stronom niewątpliwe korzyści, ale będąc facetem nie wolno ci zapominać, że jutro, najdalej pojutrze zjawi się “żołnierz”, który co prawda będzie bezdusznym półgłówkiem, ale twarde stąpanie po ziemi właśnie tego wymaga od homo sapiens, bowiem najważniejsze jest przetrwanie i ONA w pewnej chwili powie ci, że jutro jest ich ślub a ty jesteś zaproszony 🙂 Oczywiście stado starych dewotek będzie próbowało ci wmówić, że dostałeś to na co zasłużyłeś.  Błędny rycerz – jedna z lepszy analiz przeintelektualizowania mimo, że nadwrażliwiec jest “tylko” kanalarzem. Dobrze, że moich pamiętników nikt, nigdy nie znajdzie. xD

“Ja nie tego chcę, chcę abyś przyszedł do mnie dziś wieczorem…”

Czytaj dalej „Kiedy jesteś małolatą i czytasz pamiętnik starszego pana :)”

Plastikowa współczesność.

W mediach społecznościowych wpadłem przypadkowo na wpis pewnego rapera występującego pod pseudonimem Kękę czy Kęke, otóż typ kupił sobie nowe Kia i od trzech lat nie wychodzi z warsztatu. No cóż? Skoro współczesność to plastikowe gówno opakowane w ładny papierek to czemu z motoryzacją czy ludźmi ma być inaczej? Miałem to szczęście, że było mi dane dotknąć motoryzacji, której już nie ma, zresztą nawet dziś jeżdżę klasykiem bo nie zdzierżyłbym smrodu łykowych klapków w jakimś Kia, Hundaju czy Dacii. Gorsze jest to, że jak skończy mi się to czym jeżdżę to nie bardzo będzie co kupić, bo dalej pojawiał się już wyłącznie syf aż do dziś, gdzie w produkcji zostały auta bardzo drogie albo dla plebsu z obciętymi od kosiarek silnikami i zapachem taniego plastiku opakowane w dość ładne nadwozia.

Czytaj dalej „Plastikowa współczesność.”

Wata cukrowa.

22 czerwca 1987 roku ukazał się ostatni album Marillion nagrany wraz z Fishem zatytułowany Clutching at Straws. Większość miłośników sceny progresywnej uważa, że to najbardziej dojrzała płyta tej kapeli, ja osobiście nie dzielę ich twórczości na tę z Fishem i bez, bo np. Seasons End (następny krążek wyśpiewany już przez Hogharta) jest również genialnym zestawem dźwięków, które zapadają w pamięci na zawsze. Całość materiału opowiada o pisarzu określanym jako Torch (przypadek?), który powoli staje się alkoholikiem i dokonuje rozliczenia z życiem. Ostatnim utworem na płycie jest Happy Ending. Trwa on 0 sekund, ponieważ historia Torcha jak łatwo się domyśleć nie jest amerykańską bajką prosto z Hollywood, tylko odzwierciedleniem życia zbyt wrażliwego mężczyzny takim jakie ono naprawdę jest i nie kończy się dobrze. Bez znieczulenia. Tak powinno to działać.

Czytaj dalej „Wata cukrowa.”

Żuraw i czapla.

Pobawiłem się trochę montażem i obróbką no i mamy! Żuraw i czapla!

Nie jest to Pewex, ale wydaje mi się, że ogląda się to znacznie lepiej niż to co leżało na Chomiku.

Bardzo fajne kino z czasów, gdy relacje międzyludzkie były jeszcze normalne. Fenomenalna gra Katarzyny Chrzanowskiej oraz Dariusza Domareckiego (ktoś wie, co z Panem Dariuszem?). Do tego odrobina mazurskiej bryzy oraz szczypta bieszczadzkiej przygody, okraszona dużą dawką warszawskiego słońca z połowy lat osiemdziesiątych. Uwielbiam wracać do tamtych chwil! Zwróćmy uwagę, że muzykę do filmu napisał nieznany wtedy jeszcze prawie nikomu Michał Lorenc, mamy również znakomity utwór Stanisława Soyki – Dlaczego uciekasz. Film na podstawie powieści Krystyny Siesickiej – Zapałka na zakręcie.

Cieszę się, że krótko, bo krótko, ale udało mi się załapać na normalność. 🙂

Rafał Skonecki